Leon Madsen przed meczem z Unibaksem w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl żartował, że toruńscy zawodnicy są mu niegroźni. Realnie jednak podchodził do samego spotkania. - Jeśli przed meczem powiedziałbyś mi, że zakończy się on takim wynikiem, prawdopodobnie bym ci nie uwierzył. Oczywiście podczas jazdy wierzyliśmy w zwycięstwa, ale było to dla nas zaskoczenie - powiedział Duńczyk. - Czasami dobrze jest nie być faworytem, jak w niedzielę. Nikt tego nie przyzna, ale jadąc do Gdańska zawodnicy Unibaksu mogli pomyśleć: Przyjadę i spokojnie wygram. Mamy młodą drużynę, w której każdy jest głodny zwycięstw. Torunianie mieli swoje problemy, bo Gollob i Holder są po kontuzji, a Darcy wypadł ze składu. To zwycięstwo bardzo pomoże nam oraz atmosferze w drużynie. Było wiele osób na stadionie i sprawiliśmy im radość, a także trenerowi, który obchodził urodziny - dodał.
W środkowej części spotkania, gdy Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk przegrywało różnicą sześciu punktów, nadarzyła się okazja, aby Madsen pojechał jako rezerwa taktyczna za jednego ze słabiej spisujących się kolegów. Jak się okazało ten manewr taktyczny był niemożliwy, gdyż żużlowiec zmagał się z chorobą. - Czuję się bardzo źle. Nie czułem w sobie kompletnie mocy podczas jazdy. W środkowej fazie meczu trener spytał mnie, czy nie chciałbym pojechać jako rezerwa taktyczna, ale właśnie ze względu na chorobę musiałem odmówić. Na torze dawałem z siebie wszystko i chciałem zostawić trochę mocy na ostatnie biegi. Chyba wyszło całkiem nieźle - powiedział Leon Madsen w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Gdańszczan po zwycięstwie z Unibaksem czeka mecz w Tarnowie z Grupą Azoty Unią Tarnów. To drużyna, której barwy w ubiegłym sezonie reprezentował właśnie Madsen. - Patrzę z optymizmem na ten mecz. Bardzo fajnie by było tam pojechać i wygrać, ale podchodzę do tego realnie. Będzie nam o to bardzo ciężko. Wiem to, bo sam jeździłem w Unii. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony, jednak nie skupiam się na moim starym klubie, a na Wybrzeżu. W niedzielę bardzo fajnie było patrzeć, jak wszyscy na których patrzyłem się uśmiechali. Bałem się, że wszyscy pojedziemy do domów trochę smutni - zakończył żużlowiec czerwono-biało-niebieskich.