Krystian Pieszczek: To uczucie jest nie do opisania

Krystian Pieszczek był bohaterem meczu z Unibaksem. Junior Renault Zdunek Wybrzeża zauważył, że przed meczem skreślano jego drużynę. Czynami gdańszczanie udowodnili, że stać ich na wiele.

Niespełna 19-letni wychowanek Wybrzeża Gdańsk pojechał bez respektu do rywali. - Podszedłem do meczu na luzie, w czym pomogły mi rozmowy z psychologiem. Małymi kroczkami dochodzę do celu, jaki chcę osiągnąć. Chcę się piąć w górę, by moje wyniki były jak najlepsze - powiedział Krystian Pieszczek. - Na pewno to był jeden z lepszych moich meczów. Oby takich było jak najwięcej i jestem szczęśliwy, że zrobiłem taki wynik. Wszystko szło znakomicie. Szkoda tego jednego upadku, bo startując z niekorzystnego pola pojechałem na mokrą nawierzchnię i mnie obróciło. Co zrobić, taki jest żużel - dodał wychowanek Renault Zdunek Wybrzeża.

Przed spotkaniem w Gdańsku było niewielu optymistów. - Uważałem, że w naszym zasięgu jest remis i do tego dążyłem. Udało się nam wygrać dwoma punktami i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni - przyznał junior klubu znad morza, który liczy że takie dni jak 13 kwietnia będą się jeszcze powtarzały w tym sezonie. - Oby takich momentów było jak najwięcej. To będzie ciężki sezon i nikt z nas nie mówi, że będzie łatwo. Damy z siebie wszystko i wierzę, że będzie dobrze. Mówiono że nic w tym roku nie wygramy, ale słowa to słowa, a czyny to czyny. Uczucie jakie jest w nas po niedzielnym meczu jest nie do opisania i będziemy się starali wygrywać dalej. Jest to coś innego i będziemy się starać jechać na luzie. My tak naprawdę nic nie musimy. Będziemy dążyć powolutku do celu i będzie dobrze - wyraził nadzieję Krystian Pieszczek.

Krystian Pieszczek w niedzielę aż czterokrotnie przywoził za sobą dwójkę rywali
Krystian Pieszczek w niedzielę aż czterokrotnie przywoził za sobą dwójkę rywali

Młody zawodnik nie tylko zdobywał punkty, ale i starał się jeździć parowo. Przykładem był drugi wyścig spotkania, w którym wraz z Dominikien Kossakowskim przez trzy okrążenia wiózł pięć punktów. - Starałem się pomóc młodszemu koledze. Szkoda, że nie dowiózł punktów, ale widać że chłopak ma temperament i idzie do przodu. Jak zdobędzie trochę doświadczenia, na pewno będzie mi dotrzymywał kroku - ocenił "Krycha".

Gdańszczanie dokonali niemożliwego, gdyż w środkowej fazie spotkania przegrywali już różnicą dziesięciu punktów. Nastąpiło wtedy u nich zwątpienie? - Trener w nas wierzył i my jechaliśmy całym sercem. Postawił na mnie w czternastym biegu i czuł, że poradzę sobie z dwoma świetnymi juniorami. Z Renatem dowieźliśmy 5:1. Ostatni bieg był zwieńczeniem naszej walki. Podczas meczu każdy się borykał z problemami. Defekty zaliczyli Renat Gafurow i Thomas H. Jonasson, ale zaowocowała praca drużynowa. Jak do tej drużyny dołączy Fredrik, będzie inaczej. Poczekajmy na rozwój wypadków - zakończył wychowanek klubu znad morza.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: