Wygrana Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk nad toruńskim Unibaksem przez większość ekspertów została określona mianem największej sensacji pierwszej kolejki w ENEA Ekstralidze. Podobne zdanie ma na ten temat Marek Cieślak. Jego drużyna podejmie gdańszczan na własnym torze już w kolejnym spotkaniu ligowym. - To jest sensacja, bo z jednej strony był dream-team, a z drugiej zespół z problemami i bez wielkich nazwisk. Trzeba jednak przyznać, że torunianie "rozsypali się" na tych zawodach. Gdyby nie kontuzja Sajfutdinowa, to przypuszczam, że utrzymaliby przewagę. Nikt nie przypuszczał też, że tak słabo pojedzie Gollob. Sport ma to do siebie, że sensacje się zdarzają. Dobrze się jednak stało. W tym momencie nikt nie będzie lekceważyć Gdańska. Mogę się mylić, ale nie wykluczałbym, że torunianie pojechali tam na luzie i zakładali, że wygrają jedną ręką. Ja początkowo przed meczem z Wybrzeżem planowałem jeden trening. Teraz wiem, że na pewno odbędą się dwa - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Grupy Azoty Unia Tarnów.
Gdańszczanie wygrali i już pojawiają się opinie, że wcale nie muszą być murowanym kandydatem do spadku. Taką przyszłość wróżyła im większość kibiców i ekspertów przed sezonem 2014. - Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Nie zmieniam swojego zdania na temat Wybrzeża. Uważam, że Gdańsk będzie mieć najwięcej problemów, żeby się utrzymać. Wszystkie drużyny są mocne i teraz każdy pojedzie nad morze nastawiony na walkę na całego. To może okazać się najgorsze dla Torunia. Jeśli inni tam wygrają, to wtedy oni będą na zdecydowanie gorszej pozycji - przekonuje Cieślak.
W ocenie trenera tarnowskich Jaskółek Unibax bardzo mocno skomplikował swoją sytuację. Torunian czeka teraz zdecydowanie trudniejsze zadanie w kolejnych meczach. - Skomplikowali bardzo swoje położenie. Minus sześć to zupełnie inna historia niż minus osiem. Problem jest taki jak w przypadku wielu innych zespołów. Drużyna musi jechać dobrze jako całość. W Gdańsku niektórzy zawiedli. Zdziwiło mnie to, że juniorzy spisali się lepiej niż seniorzy Unibaksu. Tymczasem wczoraj oglądałem młodzieżowców w eliminacjach krajowych do IMŚJ i niektórzy poodpadali. Nie wiem, jak to się stało. Byli najlepsi w swoich drużynach, a teraz nie dali rady z rówieśnikami. To jest jednak problem Torunia. Oni mają swoje kłopoty, a ja swoje. Mają od tego sztab szkoleniowy i to oni muszą wyrywać sobie włosy z głowy - uważa Cieślak.
Większych problemów nie ma za to w ekipie z Tarnowa. Przed meczem z beniaminkiem żadnych dolegliwości nie odczuwa już praktycznie Janusz Kołodziej. - Z Januszem jest już wszystko w porządku. Zielona Góra pokazała, że czuł się dobrze, a teraz czas zrobił też swoje. W tym momencie w ogóle się o niego nie martwię - zakończył Cieślak.