Upadek wychowanka Wybrzeża Gdańsk wyglądał bardzo groźnie i informacja, że wyszedł z niego cało, pozytywnie zaskoczyła większość osób, które widziały to zdarzenie. Na szczęście zawodnik dochodzi do siebie. - Na początku byłem cały obolały. Na szczęście z dnia na dzień czuję się coraz lepiej - powiedział Marcel Szymko.
Zawodnik doznał wstrząśnienia mózgu i nie pamięta całego zdarzenia. - Widziałem kilka powtórek. Bardzo dobrze rozegrałem pierwszy wiraż, niestety wpadłem w dziurę. Nie opanowałem motocykla i zahaczyłem o Frediego. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko - opisał sytuację ze swojej perspektywy.
[ad=rectangle]
Jak się okazuje, przerwa 22-latka może być bardzo krótka. - Nie odczuwam żadnego strachu i dalej zależy mi na tym, żeby jak najlepiej i jak najszybciej jeździć. Będę trenować już w tym tygodniu. Bardzo chcę pojechać w meczu przeciwko Fogo Unii Leszno - zdeklarował Szymko, który niedawno poczynił spore inwestycje w sprzęt. - Niestety, mój motocykl uległ poważnym uszkodzeniom. Muszę go po prostu odbudować. Nie mogę się doczekać odpowiedzi na najważniejsze pytanie, czyli czy nic nie stało się z silnikiem. Poznam ją dopiero na treningu. Jeśli został on uszkodzony, to byłaby dla mnie katastrofa - zakończył gdańszczanin.
Marcel Szymko chce pojechać już w sobotę. "Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej"
Marcel Szymko miał ogromne szczęście. Po dramatycznie wyglądającym upadku w Gorzowie wyszedł niemal bez szwanku i chce pojechać w sobotnim meczu Renault Zdunek Wybrzeża.