Przypomnijmy, że "Mały" z rozgoryczeniem mówił o tym, że o wycofaniu go ze składu na niedzielny mecz dowiedział się niemal z gazet, narzekał także, że nie od wszystkich w klubie otrzymał pomoc, której mógł oczekiwać. Sugerował, że nie była to decyzja trenera Rafała Dobruckiego, a Roberta Dowhana.
- Wielokrotnie rozmawialiśmy z Jarkiem czy potrzeba mu pomocy, bo jesteśmy jedną wielką rodziną - zapewnił Dowhan w Magazynie Enea Ekstraligi w nSport+.
[ad=rectangle]
- Każdy, kto podpisuje kontrakt w klubie nie podpisuje automatycznie miejsca w składzie. Jarek po meczu w Gorzowie, w którym zdobył dwa punkty, mógł spodziewać się takiej decyzji. Być może był to dla niego wstrząs. Nie mogło być tak, że stawiamy na zawodnika, który ma być liderem, na którego inni mają się oglądać, a tego nie robi - dodał.
Dopytywany przez prowadzącą Darię Kabałę czy to on zdecydował o odsunięciu Hampela, Dowhan odparł jedynie, że tu nie chodzi o decyzję personalne. Mam nadzieję, że już wszystko jest za nim i teraz nie jest czas na rozdrapywanie ran.
Były szef zielonogórskiego klubu zwrócił uwagę, że przez słabszą dyspozycję m.in. Jarosława Hampela, klub poniósł dotkliwe straty finansowe. - Wypadnięcie poza finał to dla nas straty jeśli chodzi o finanse i marketing i każdy powinien wziąć odpowiedzialność na siebie. Rozmawialiśmy na ten temat nie tylko z Jarkiem, ale i z innymi zawodnikami - dodał Dowhan.
Źródło: Magazyn Enea Ekstraligi nSport+
Została kupa kamieni