Kwestia licencji dla Wybrzeża Gdańsk przeciągała się od kilku miesięcy. Fakt, iż Polski Związek Motorowy podjął decyzję dopiero pod koniec lutego, spowodował spore problemy dla żużlowców, którzy związali się kontraktami z klubem znad morza. Co ciekawe Aureliusz Bieliński miał intratną propozycję z Nice PLŻ, ale nie został wypuszczony ze Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże, z którym miał podpisaną umowę. - Na pewno zmieniłbym klub. Gdy zobaczyliśmy, że jest licencja warunkowa, wszyscy myśleliśmy, że będziemy jechać. Ja mimo to nalegałem na klub, by móc odejść na wypożyczenie do Speedway Wandy Instal Kraków. Miałem dość sytuacji, w której znalazł się klub i dodatkowo nie było sprzętu. W 2014 roku byłem zawodnikiem swojego taty, bo to on kupował sprzęt - powiedział Aureliusz Bieliński.
[ad=rectangle]
Gdyby Wybrzeże Gdańsk pojechało w lidze, również sytuacja młodzieżowców uległaby zmianie. - Przede wszystkim byłoby gdzie jechać i dzięki temu mielibyśmy pewny rozwój. W tym wieku jazda jest dla nas najważniejsza. Widzę, że władze Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże po latach, gdy byliśmy w klubie ostatni do wypłaty, podeszły solidnie do sezonu. Zamówiono dla nas dużo sprzętu. Dysponowalibyśmy dwoma motorami. Ja bym miał do dyspozycji jeden dodatkowy. Ponadto dostalibyśmy pełen osprzęt, tarczki sprzęgłowe i ubiór, który jest ważny dla młodego zawodnika. Wcześniej, gdy moim jedynym sponsorem był ojciec, otrzymaliśmy bardzo mało - zauważył.
Zaskoczenie decyzją jest tym większe, że jeszcze trzy tygodnie temu prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski mówił na łamach portalu SportoweFakty.pl, iż kluby z Gdańska i z Częstochowy dostaną szansę jazdy w lidze właśnie ze względu na juniorów. Decyzja podjęta dopiero 20 lutego może sprawić, że Aureliusz Bieliński, pozostali gdańscy wychowankowie oraz miniżużlowcy będą musieli pożegnać się z uprawianiem żużla. - Skoro nie ma licencji dla Wybrzeża, a ja straciłem szansę na wypożyczenie do klubu, który chciał mi dać pieniądze oraz warunki na rozwój, nie wyobrażam sobie tego, by w przyszłości być żużlowcem. Trzeba będzie zająć się czymś innym, skoro dla gdańskich zawodników nie ma w żużlu przyszłości. Nienormalny dla mnie jest fakt, że taka decyzja zapadła w lutym. Szkoda, że nikt nie myśli o młodych zawodnikach, a koncentruje się na tych, którzy zarobili bardzo duże pieniądze i nie zależy im na otrzymaniu reszty - zakończył Bieliński.