Skazani na trzy ligi! Sezon 2015 rokiem przetrwania w polskim żużlu?

Połączyć Nice Polską Ligę Żużlową i Polską 2. Ligę Żużlową, czy utrzymać podział na trzy ligi? Polski Związek Motorowy stoi przed jedną z najważniejszych decyzji w ostatnim czasie.

Damian Gapiński
Damian Gapiński
Prezes Polskiego Związku Motorowego w rozmowie z Michałem Korościelem zapowiedział, że w sezonie 2015 utrzymany zostanie podział na trzy ligi. Andrzej Witkowski dodał, że nie widzi problemu w tym, że w II lidze miałyby startować cztery zespoły. - W przeszłości był już taki sezon, że mieliśmy cztery drużyny w lidze i żużel od tego nie zginął, potraktujmy sezon 2015 jako przejściowy - powiedział prezes PZM.
O ile PZM w równym stopniu co kluby jest odpowiedzialny za obecną sytuację finansową w polskim żużlu (brak "nadzoru" nad klubami, które otrzymały licencje nadzorowane), o tyle nie trudno zgodzić się z prezesem Witkowskim, że podział na trzy ligi, to w tej chwili jedyne sensowne rozwiązanie. - Nie jesteśmy na to gotowi. To burzy nam całkowicie budżet. Zakładaliśmy, że będzie dwanaście spotkań. Oczywiście przy założeniu, że w lidze pojadą Włókniarz i Wybrzeże. Dla nas połączenie lig może być bagażem nie do udźwignięcia. Inna sprawa to różnice klasowe. Porażki do 30 kibiców na stadion nie przyciągną. Z drugiej strony płacić za tak wysokie zwycięstwa, to dramat dla najsilniejszych klubów - mówi prezes KMŻ Motor Lublin - Andrzej Zając. Lubelski klub ma problemy na tyle poważne, że pod znakiem zapytania stanął jego start w rozgrywkach Polskiej 2. Ligi Żużlowej.

Problemy finansowe związane z ewentualnym połączeniem Nice Polskiej Ligi Żużlowej i PLŻ 2. to także problem dla klubu z Piły. - Nie ukrywamy, że finansowo na pewno nie jesteśmy gotowi na starty w połączonej I lidze. Nie mamy problemu ze stadionem. Ale w kwestii kontraktów nie będziemy w stanie nic zrobić. Renegocjacja umów nie wchodzi w grę. Połączenie lig nie jest złym rozwiązaniem pod warunkiem, że byłoby to ogłoszone dużo wcześniej - powiedział prezes Victorii Piła - Tomasz Soter. Moment, w którym podejmowana jest decyzja odnośnie kształtu ligi, to także problem podkreślany przez prezesa Kolejarza Rawag Intermarche Rawicz. - Nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam odpowiadać zawodnikom, którzy pytają o turnieje towarzyskie, spotkania ligowe i tak dalej. Jedno wiem na pewno - kiedyś ten czerwony guzik musiał zostać włączony. Szkoda, że tak późno - Dariusz Cieślak.

Jest jeden wyjątek. Pod pewnymi warunkami gotowy na połączenie obu lig jest prezes KSM Krosno. - Jesteśmy na to gotowi, ale pod pewnymi warunkami. Zespoły z I ligi w spotkaniach z drugoligowcami musiałaby mieć wprowadzony KSM. Różnice pomiędzy zespołami są duże. To nie sztuka wygrać do 25. Problem, żeby później za to zapłacić. Jeżeli chodzi o pozostanie przy podziale na trzy ligi, to patrzę cały czas na kibiców, którzy w naszym przypadku są głównym sponsorem klubu. Jazda dwukrotnie z tymi samymi zespołami będzie mało atrakcyjna - tłumaczy Janusz Steliga.

Wątek finansowy ewentualnego połączenia obu lig ma dwie strony. Z jednej stanowi problem dla klubów z II ligi (koszty jazdy w większej liczbie spotkań, niż pierwotnie planowano), z drugiej wiąże się z koniecznością wyższych kosztów dla klubów I ligi (większe wynagrodzenia dla zawodników w związku z wysokimi wygranymi).

Właśnie konieczność wypłacenia większych punktów, to problem dla MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii. - Z jednej strony nie może być tak, że będzie sześć drużyn i zaledwie dziesięć spotkań rundy zasadniczej. Sponsorzy płacą odpowiednie pieniądze i chcą za to otrzymać konkretną reklamę. Nie wiadomo co będzie dalej, bo jeden z naszych sponsorów zastanawia się nad wycofaniem. Z drugiej strony połączenie lig to dla nas faktycznie mecze z teoretycznie słabszymi zespołami i konieczność sięgnięcia głębiej do kieszeni przy wypłacaniu punktówki. To wszystko dzieje się za późno Mam pretensje do prezesów klubów, że kontraktowali zawodników, nie mając na to pokrycia w budżecie - powiedział prezes Mirosław Wodniczak.

Ze spokojem na decyzję Głównej Komisji Sportu Żużlowego czeka prezes ŻKS ROW Rybnik. - Kij ma zawsze da końce. Nie ma sensu ciągnąć kogoś na siłę do I ligi po to, aby przegrywał do 20. Trzeba znaleźć złoty środek. Nie ja jestem jednak od tego. Moim zadaniem jest prowadzenie klubu. Za kształt rozgrywek odpowiada GKSŻ i dlatego czekam na jej decyzję. Wiem, że nie może być więcej ofiar po stronie klubów - powiedział Krzysztof Mrozek.

Czego możemy się spodziewać w sezonie 2015?

Jaką decyzję powinien podjąć PZM?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×