- W ostatnich dniach otwierałem gazety i nie było w nich żadnej wzmianki o żużlu. W piątek są zawody, a w ogóle się o tym nie mówi. To pokazuje, że sprawy marketingowe kuleją - mówi nam Tadeusz Lampart, ojciec braci Dawida i Wiktora oraz właściciel firmy transportowej.
W jego ocenie rzeszowski klub powinien bardziej zabiegać o kibiców, bo w tej chwili to przede wszystkim oni mogą mu pomóc w wyjściu z problemów. Lampart nie wierzy w wysyp sponsorów. Twierdzi, że nie sprzyjają temu różne zawirowania, które mają ostatnio miejsce wokół Stali Rzeszów. Sam nie potrafi siedzieć bezczynnie.
- Pierwszy mecz z bardzo dobrą frekwencją może rozwiązać wiele problemów. Wyszedłem z propozycją, żeby to spotkanie jakoś rozreklamować. Przekażę klubowi jeden ze swoich samochodów wraz z kierowcą, do którego należy dołożyć przyczepkę z reklamą meczu i odpowiednim nagłośnieniem. Prosta akcja, ale niech dzieje się cokolwiek. Trzeba trochę rozgrzać towarzystwo - tłumaczy Tadeusz Lampart.
Zdaje on sobie jednak sprawę, że wysoka frekwencja na jednym meczu nie rozwiąże wszystkich problemów. - Mam nadzieję, że skłoni jednak do pomocy władze samorządowe. Mamy prezydenta, który mógł hojniejszą dłonią wesprzeć żużel. Sport z takimi tradycjami zasługuje na więcej. Wierzę, że pomogą również władze województwa. W przeciwnym razie będzie bardzo trudno - podsumowuje Tadeusz Lampart.
[color=black]ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje
[/color]