Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Wielkie gratulacje za zwycięstwo w Toruniu. Doczekał się pan wygranej w Grand Prix. Jakie to uczucie?
Patryk Dudek: W sumie to nie powinienem rozmawiać z mediami, bo bardzo źle piszecie. Z racji, że wygrałem zrobię wyjątek, bo widzę, w jak dużej liczbie zgromadzili się wokół mnie dziennikarze. Bardzo się cieszę ze zwycięstwa. Jeśli uprawia się sport, to zwycięstwo jest pięknym i wspaniałym uczuciem. Każdy sportowiec wie, jak to smakuje, a kiedy wygrywa się w rywalizacji o mistrzostwo świata, to uczucie jest jeszcze piękniejsze. Na pewno lepsze niż zdobycie tytułu mistrza Polski, który mam już w kolekcji. Trudno nawet słowami opisać tę radość i uczucie.
[b]
Spadł taki kamień z serca, bo nie miał pan jeszcze triumfu w zawodach tej rangi?[/b]
Ten ciężar mam już za sobą. Nie będą mnie już ludzie pytać, kiedy wygram, bo zrobiłem to. Dodatkowo stało się to w Polsce, więc jestem jeszcze bardziej zadowolony.
Na zwycięstwo w finale pracował pan całą rundę zasadniczą. Wygrana w niej dała handicap pól startowych.
Na pewno, bo nie ma się co oszukiwać, pierwsze pole startowe było poza zasięgiem wszystkich. Widać to było już podczas piątkowego treningu. Krawężnik był odmoczony. Przed powtórką finału byłem jednak lekko zestresowany. Wiedziałem, że nie ma tam już dobrych kolein do wystartowania. Obawiałem się, że może być problem, ale ten wieczór był dla mnie fenomenalny pod względem refleksu i przygotowania sprzętu. Słowem, wszystko pasowało i grało od początku.
Uczynił pan milowy krok, prawdopodobnie do srebrnego medalu IMŚ...
Chyba tak. Na razie o tym nie myślę. Nie patrzę w klasyfikację generalną. Pozostały mi jeszcze dwa turnieje do odjechania. Jedne zawody 14 października, a później wyprawa do Melbourne. Chcę odjechać do końca sezon cało i zdrowo, a później będziemy się cieszyć. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy mnie wspierają, szczególnie dziewczynie, rodzicom, całemu mojemu teamowi i mechanikom oraz sponsorom. Ciężką pracą cały czas się rozwijam. Bez tych wszystkich osób, bez przyjaznego mi otoczenia, nie byłoby tego wyniku.
ZOBACZ WIDEO Na czym polega praca komisarza technicznego?
Może pan przejść do historii. Srebro w debiucie w Grand Prix to jest coś...
Trzeba cieszyć się chwilą. W tym roku mogę zapisać się w historii, ale za pół roku rozpoczniemy nowy sezon. Mam nadzieję, że w nim będzie podobnie. Z drugiej strony nie można mnie oceniać przez pryzmat debiutanta w Grand Prix, lecz tego, jak jechałem w całym sezonie. Przecież równie dobrze za rok już nie jako debiutant, mogę wozić ogony. Mam oczywiście nadzieję, że tak nie będzie.
Tak szczerze, przechodzi jeszcze gdzieś po głowie panu myśl o złotym medalu? Ma pan 14 punktów straty do Jasona Doyle'a...
Ciężko będzie go dogonić. Zepsułem dwie rundy w Szwecji. Musiałby się zdarzyć jakiś wielki pech. Oczywiście, odpukać, bo nie życzę Jasonowi niczego złego. Ja z kolei musiałbym pojechać na dwieście procent. Nie ma sensu gdybać. Wydaje mi się, że skończymy na takich pozycjach, jakich jesteśmy obecnie.