Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Biegnij Maksym, biegnij. Na wywiad trzeba zasłużyć (felieton)

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Maksym Drabik

Dzień otwarty dla mediów w Zakopanem. Większość żużlowców zachowuje się jak profi. Są jednak wyjątki. Maksym Drabik ucieka i śmiejąc się pod nosem, mówi, że na wywiad z nim trzeba zasłużyć. Maciej Janowski twierdzi, że jemu WP SF nie jest potrzebne.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP Sportowe Fakty.

***

Wiem, że zaraz znajdą się tacy, którzy skomentują, to co napiszę słowami: fajnie, że zawodnicy utarli Ostafińskiemu nosa. Krytykuje, nierzadko jedzie po bandzie (pisze pierdoły, bajki itp.), więc sobie zasłużył. Tyle tylko, że tu nie o mnie chodzi. Ja sobie poradzę. Przeżyję kolejny dzień bez rozmowy z Maciejem Janowskim czy Maksymem Drabikiem. Mówiąc brutalnie, to znam ciekawsze zajęcia niż dyskusja z wymienionymi żużlowcami. Dlaczego zatem o tym piszę? Bo czuję, że tak trzeba.

W tej sprawie chodzi przede wszystkim o zasady i poszanowanie pewnych reguł gry. Zacznijmy od tego, że zawodnik (reprezentant Polski) odmawiając wywiadu, wykazuje kompletny brak szacunku wobec kibiców (w końcu dziennikarz jest tylko pośrednikiem), PZM, GKSŻ, One Sport, sponsora kadry, a także wobec tych, którzy Press Day zorganizowali tam na miejscu, w Zakopanem. Zresztą od tej strony absolutnie niczego nie można zarzucić. Całość roboty wykonano perfekcyjnie.

Zasadniczo nie jestem z tych, co to się żalą, że ten czy tamten z nim nie gada. Taka praca. Wiadomo, że nie wszyscy kochają. Kiedyś zresztą Marek Cieślak powiedział mi, że im więcej masz wrogów, tym lepiej. To może powinienem się martwić, że tylko Janowski z Drabikiem mi odmówili?

Na rozmowę z Maciejem poświęciłem kwadrans. Dowiedziałem się, że dwa lata temu nasza redakcja zalazła mu za skórę. Prosiłem, namawiałem, tłumaczyłem. Liczyłem na to, że szczera rozmowa cokolwiek zmieni. Twierdzę, że WP SF równie mocno potrzebuje Janowskiego, jak on nas. Nie twierdzę, że straciłem czas, ale z pewnością odbiłem się od ściany. Maciej był bowiem głuchy na argumenty. Jego podsumowanie brzmiało mniej więcej tak, że nie czuje potrzeby rozmowy z nami.

Zastanawiam się, co by było, gdybyśmy, jako redakcja, również zachowali się niczym rozkapryszone dziecko w piaskownicy. Gdybyśmy, podobnie jak Maciej, przestali czuć potrzebę rozmowy i pisania o Janowskim. Co by powiedzieli na to jego sponsorzy, z Red Bullem na czele? Co by powiedział wrocławski klub. Zniknięcie Macieja z naszych stron byłoby jakoś tam odczuwalne. Marketingowcy ładnie i zgrabnie by to wszystko wyjaśnili.

To smutne, że tyle się trąbi o profesjonalizmie w sporcie, a wielu sportowców nie bardzo wie, z czym to się je. Nie chodzi przecież tylko o to, by dobrze trenować, ale i też dbać o swój wizerunek w mediach. Swoją drogą, to środowisko żużlowe ma tendencję do obrażania się na wszystkich i o wszystko. Zawodnicy, którzy pędzą na złamanie karku na zamkniętym torze (wydawałoby się, że tacy ludzie powinni być odporni na więcej), potrafią być wyjątkowo drobiazgowi i małostkowi. Często podchodzą do dziennikarskich komentarzy bez koniecznego w tych sprawach dystansu.

Co do Maksyma Drabika, to jego zachowanie (może jemu wydawało się to zabawne) podsumowano we wrocławskim klubie jednym słowem "crazy". Wiem, że Maksym ma polemiczną duszę. Przekonałem się o tym po finale DMP 2017. Nie był to jednak dla mnie żaden kłopot. Na argumenty mogę rozmawiać zawsze i wszędzie. Na stwierdzenie "na wywiad ze mną trzeba zasłużyć", nawet wypowiedziane pół-żartem, pół-serio, nie mam jednak żadnej odpowiedzi. Tak więc biegnij Maksym dalej.

Tak na marginesie, to przypomniałem sobie, jak w trakcie sezonu 2017 wyszło, że niektórzy zawodnicy odmawiali pójścia do wywiadu w nSport+. Stacja od lat płaci gigantyczne pieniądze za prawa do transmisji (finalnie kasa trafia do kieszeni żużlowców), nie szczędzi zawodnikom pochwał, a jednak nawet ich nasi profi mają w du***. Dopiero jak działacze Ekstraligi Żużlowej zagrozili uderzeniem po kieszeni, to do niektórych co nieco dotarło.

Nie żałuję, że nie mam argumentów finansowych w ręku. Nie zamierzam nikogo zmuszać do tego, żeby rozmawiał ze mną, czy też innymi dziennikarzami WP SportoweFakty. Nie wiem nawet, czy interesuje mnie to, czy GKSŻ i Betard Sparta zrobią cokolwiek z tą sprawą. A Macieja i Maksyma z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. Może kiedyś zrozumieją, że naprawdę warto rozmawiać, bo mówiąc do gościa z mikrofonem, mówią do swoich kibiców i sponsorów. Mówią, że są fajni, sympatyczni i warto dać im parę złotych za reklamę.

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!

Źródło artykułu: