Komisja Orzekająca Ligi na początku czerwca ukarała osoby funkcyjne Cash Broker Stali Gorzów, w tym trenera Stanisława Chomskiego, rocznym zawieszeniem za zalanie toru na drugim łuku w meczu z forBET Włókniarzem Częstochowa (53:37). Wykonanie kary zawieszono na pół roku, dlatego niektórzy kpią, że w sumie to nikomu włos z głowy nie spadł. Jednak w PZM tłumaczą nam, że nie ma co żartować, a szkoleniowiec Stali przez najbliższe lata będzie musiał naprawdę mocno uważać. Nawet jak już obecnie trwająca kara zawieszenia w zawieszeniu minie.
O co chodzi? Ano o to, że Chomski ma mocno zapaskudzoną kartotekę. W sumie już dwa razy był karany za złe przygotowanie toru. Pierwszy raz po finale z Get Well Toruń w sezonie 2016. Wówczas też, podobnie jak obecnie, dostał zawieszenie w zawieszeniu. Trzeciej szansy już podobno nie otrzyma. Jeśli w bieżących rozgrywkach lub w kolejnych sezonach znowu będą problemy z gorzowskim torem, a sędzia, komisarz bądź Ekstraliga stwierdzą, iż odpowiada za to Chomski, wówczas szkoleniowiec może zostać wysłany na przymusową, wcześniejszą sportową emeryturę. W żużlu już nie będzie dla niego miejsca.
Pozostaje pytanie, czy w PZM będą pamiętać o obecnych zapewnieniach, gdy już termin rocznego zawieszenia minie? Jeśli nie, to w Polskę pójdzie sygnał, że raz do roku można coś przeskrobać z torem, bo i tak dadzą karę "w zawiasach", a po jej wygaśnięciu kartoteka znowu będzie czysta.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku
Jak to jest że na W69 nie możemy naw Czytaj całość