- To są ciężkie czasy dla Falubazu. Wiadomo, że jest nam przykro i źle, że jesteśmy w takiej sytuacji. Staramy się ze wszystkich sił tę sytuację poprawić. Walka wciąż trwa i będzie trwała aż do ostatniego biegu. Ja jednak wierzę, że pozostaniemy w PGE Ekstralidze - tłumaczy zawodnik Falubazu Zielona Góra, Jacob Thorssell.
Zielonogórzanie w niedzielny wieczór zmierzą się na wyjeździe z zespołem z Grudziądza. Oba kluby znajdują się obecnie na dole tabeli, więc każdy zdobyty punkt będzie na wagę złota.
- Nigdy tam nie startowałem, więc będzie to dla mnie nowe doświadczenie. Starałem przygotować się jak najlepiej do tego ważnego pojedynku. Testowałem swój sprzęt między innymi podczas piątkowego turnieju w Teterow - przyznał.
Szwed ostatnie miesiące zaliczy do bardzo słabych w swoim wykonaniu. W jednym z wywiadów przyznał nawet, że myślał już o sprzedaniu sprzętu i rozpoczęciu nowego życia. Pomimo tego nie poddał się i wytrwale walczył o powrót do składu swojej drużyny. Jak widać, ze skutkiem, bo niespodziewanie nastąpił progres i od meczu z Unią Leszno jest jednym z najlepiej punktujących zawodników Falubazu.
ZOBACZ WIDEO: #EkspertPGEE zawodnicy Fogo Unii Leszno
- Tak naprawdę nie miałem na myśli zakończenia przygody z tym sportem. Myślę, że każdy jeździec może być trochę zniesmaczony i zły po nieudanym występie. Ale kiedy wracasz do domu i ochłoniesz z tych emocji, to zaraz chcesz znowu wrócić na swój motocykl i jeździć dalej. Taki kryzysowy czas nie należy do łatwych - oznajmił.
Na niedzielny pojedynek trener Adam Skórnicki totalnie przebudował swój zespół decydując się na zupełnie inne zestawienie par. Pierwszy duet stworzy Jacob Thorssell i Piotr Protasiewicz. - Byłem prawdopodobnie tak samo zaskoczony jak wszyscy inni, gdy zobaczyłem, że jestem pod numerem 1. Z kolei numer 2 moim zdaniem jest najtrudniejszym z miejsc. Tam zaczynasz swoje biegi od zewnętrznych pól. W przypadku nr 1, zaczynasz od pól wewnętrznych. Z drugiej strony dobry zawodnik powinien wygrywać swoje biegi z każdego pola i mam nadzieję, że tak będzie w naszym przypadku - skwitował na koniec.