Paradoks Kacpra Woryny i ROW-u. Słaba końcówka może sprawić, że zostanie w Rybniku

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Radość po wygranej Kacpra Woryny
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Radość po wygranej Kacpra Woryny

Kacper Woryna nie popisał się w finale Nice 1. LŻ i meczach barażowych. W naszej ocenie był jednak zdecydowanie najlepszym polskim seniorem w tegorocznych rozgrywkach. Bez niego ROW w ogóle nie liczyłby się do końca w grze o awans.

[b]

ZWYCIĘZCA[/b]. Nie mamy żadnych wątpliwości. Kacper Woryna zasłużył, by uznać go najlepszym polskim seniorem Nice 1.LŻ. Od początku rozgrywek prezentował bardzo wysoką i równą formę. Na rybnickim torze przegrywał bardzo rzadko, a na wyjazdach na ogół nie schodził poniżej pewnego, bardzo wysokiego zresztą poziomu. Ostatnio niektórzy narzekają na wychowanka ROW-u. Zarzucają mu, że w kluczowych momentach sezonu sprawiał wrażenie, jakby nie do końca mu zależało.

Naszym zdaniem takie opinie są jednak niesprawiedliwe. Podejrzewamy, że Woryna awansu chciał jak mało kto. Wtedy miałby przecież czystą głowę. Wróciłby do najwyższej klasy rozgrywkowej (a na tym mu przecież zależy) i nie musiałby odchodzić z klubu, z którym jest mocno związany.

Teraz Kacper na pewno ma dylemat, którego mu nie zazdrościmy. Z jednej strony są atrakcyjne oferty i perspektywa jazdy z najlepszymi. Z drugiej Rybnik, który ma w sercu i pewnie wyrzuty sumienia po nieudanej końcówce rozgrywek. Może okazać się, że ROW stracił przez słabsze występy Woryny szansę na awans, ale dzięki temu zawodnik zostanie w Rybniku. To byłby paradoks. Jeśli tak się stanie, to nie mamy wątpliwości, że w przyszłym roku rybniczanie będą mieć w kadrze nie tylko najlepszego polskiego seniora na zapleczu PGE Ekstraligi, ale i jednego z najlepszych zawodników całych rozgrywek.

NASZA KOLEJNOŚĆ:

1. Kacper Woryna
2. Norbert Kościuch 
3. Adrian Gała

Za plecami Kacpra Woryny umieściliśmy Norberta Kościucha. Orzeł Łódź nie ma za sobą udanego sezonu. Drużyna miała walczyć o awans do PGE Ekstraligi, a wylądowała poza pierwszą czwórką. Za taki stan rzeczy nie można jednak winić wychowanka Unii Leszno. Jedyny słaby występ doświadczony zawodnik zaliczył na torze w Gnieźnie. W pozostałych meczach był pewnym punktem swojej drużyny. Nigdy nie narzekał na sprzęt, a w osiąganiu świetnych wyników nie przeszkadzała mu opóźniająca się budowa nowego stadionu. To pokazuje, że Kościuch był doskonale przygotowany do tegorocznych rozgrywek. Jego ściągnięcie do Łodzi było strzałem w dziesiątkę.

Na trzecim miejscu Adrian Gała z Car Gwarant Startu. Gnieźnianie byli rewelacją tegorocznych rozgrywek. Ich wychowanek zaliczył świetny sezon. Postęp w przypadku Gały był ogromny. Rok temu zawodnik startował na torach drugiej ligi i uzyskał trzynastą średnią biegopunktową w całych rozgrywkach. Teraz przyszło mu rywalizować ligę wyżej. Nie tylko nie obniżył lotów, ale był jeszcze skuteczniejszy. Jego postawa była jedną z największych niespodzianek pierwszej ligi.

ONI ZAWIEDLI. Artur Czaja, Michał Szczepaniak, Mateusz Szczepaniak, Josh Grajczonek i Adrian Cyfer. Od każdego z tych zawodników można było oczekiwać zdecydowanie więcej. Pierwszy po udanym sezonie w Tarnowie miał problemy z wywalczeniem sobie miejsca w składzie ROW-u Rybnik. Na własnym torze radził sobie jeszcze całkiem nieźle, ale na wyjazdach nie istniał.

Bracia Szczepaniakowie mieli odgrywać ważne role w swoich zespołach. Obaj nie mogą być jednak z siebie do końca zadowoleni, bo po drodze borykali się z wieloma problemami. W zdecydowanie lepszym humorze rozgrywki zakończył Mateusz, który w barażu z Falubazem Zielona Góra przypomniał sobie, jak jeździł przed rokiem, kiedy był numerem jeden w Nice 1. LŻ.

Zawodem była także jazda Grajczonka i Cyfera. Jeden i drugi przed rokiem byli pozytywnymi zaskoczeniami w pierwszej lidze. Zamiast kroku naprzód, były jednak dwa w tył.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2019 PZM Warsaw FIM SGP of Poland

Źródło artykułu: