W sezonie 2009 Startowi nie wiodło się źle. Drużyna z pierwszej stolicy Polski awansowała do fazy play-off pierwszoligowych zmagań, w której przegrała półfinał z Unią Tarnów. Zdecydowanie gorzej radził sobie zaprzyjaźniony klub z Ostrowa Wielkopolskiego. KM Intar borykał się z problemami finansowymi, co wpłynęło na kiepskie wyniki w lidze i późniejszą degradację do najniższej polskiej klasy rozgrywkowej.
To właśnie te dwie drużyny były bohaterami największego skandalu w 2009 roku. 19 lipca KM Intar miał zmierzyć się ze Startem na domowym owalu. Miał, bo ostatecznie do spotkania nie doszło. Przed planowanym starciem spadł deszcz, co negatywnie wpłynęło na stan toru. Zdaniem sędziego Marka Wojaczka, po ustaniu opadu i odpowiednich pracach, nawierzchnia nadawała się do bezpiecznej jazdy.
Przeczytaj także: SuperMecz otworzy sezon w Ostrowie Wlkp. Dzień później pojedynek Północ - Południe
Inny pogląd na tę sprawę mieli przedstawiciele obu ekip. Nie palili się do jazdy. Spacerowali po owalu, ale nie przejawiali chęci, by przebrać się w kevlary i chociaż przetestować ostrowski obiekt. Ostatecznie na tor nie wyjechali, a spotkanie zakończyło się obustronnym walkowerem. Sytuacja mocno wzburzyła kibiców. Doszło do zamieszek, a w stronę parku maszyn szybowały różne przedmioty, na czele z kamieniami.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia
Po dziesięciu latach...
Po tamtym Starcie została już tylko historia. Podobnie zresztą sytuacja ma się w przypadku klubu z Ostrowa Wielkopolskiego. Ośrodki pozyskały nowe władze i z sezonu na sezon rozkwitają. Przedstawiciele klubu z pierwszej stolicy Polski na każdym kroku podkreślają, że chcą opierać gnieźnieński żużel o silne i stabilne fundamenty. Nie ma mowy o zaległościach finansowych czy jakichś machlojkach. Wszystko idzie tak, jak GKSŻ przykazuje.
Przeczytaj także: Oskar Fajfer pod opieką znanych tunerów. Ma trzy kompletne motocykle
W Gnieźnie zdają sobie sprawę, że muszą dokładać wszelkich starań, by nie popełnić błędu. Wiemy, jaką przeszłość ma żużel w tym mieście. Większe przewinienie obecnych włodarzy mogłoby sprawić, że straciliby zaufanie w oczach kibiców i sponsorów. Na razie jednak nic nie wskazuje, by do takiej pomyłki miało dojść. Nad wszystkim czuwa Rafael Wojciechowski, który jest człowiekiem w pełni oddanym Startowi. Wątpliwe, by drużyna pod dowództwem aktualnych władz dopuściła się czegoś takiego, jak obustronny walkower.