Może czas kończyć tą żenadę? - wypowiedzi po meczu Unia Tarnów - GTŻ Grudziądz

Mecz rozpoczął się z prawie 40 minutowym opóźnieniem przez potężną ulewę i burzę jaka nawiedziła Tarnów trzy godziny przed meczem. W trakcie spotkania również lekko popadywało lecz toromistrzowie wraz z trenerem gospodarzy i służbami porządkowymi wykonali świetną robotę i zawody mogły się odbyć, co także podkreślali przedstawiciele gości. Wystarczy powiedzieć, że do siódmego biegu, sędzia zawodów, Marek Smyła z Wrocławia ani raz nie wzywał na tor ciągnika, aby wyrównał nawierzchnię

Roman Jankowski (trener Unii Tarnów): Po pierwsze chciałem podziękować ekipie z Grudziądza za podniesienie rękawicy i przyjazd w miarę przyzwoitym składem. Co do meczu, warunki z pewnością nie były łatwe, tor po opadach deszczu był trudny. Nasi zawodnicy pokazali jednak wspaniałą jazdę i dalej realizujemy jasny cel w postaci awansu o klasę wyżej. Chciałem zaznaczyć, że ten tor tak czy tak byłby podobny do tego jaki sprawił nam los więc pogoda nam nawet pomogła. Na koniec dziękuje bardzo kibicom ponieważ to widowisko było stworzone także dla nich. To w głównej mierze dla nich się jeździ. Na rewanż do Grudziądza już w najbliższą niedzielę jedziemy oczywiście po to, aby wygrać i innego scenariusza nie bierzemy pod uwagę.

Piotr Świderski (Unia Tarnów): Niby łatwa wygrana jak popatrzymy na wynik, ale tor był naprawdę ciężki. Ja jestem zadowolony ze swojego dorobku, wygrywamy kolejny mecz, gromadzimy kolejne niezbędne punkty, które przybliżają nas do Ekstraligi. Tu oczywiście dziękujemy firmie Azoty Tarnów, bez której nie moglibyśmy tak dobrze jechać w tym sezonie. Wszystko na razie bardzo fajnie się układa i jestem zadowolony z tego co tutaj zastałem. Wracając do warunków panujących na torze, przeszła burza i zrobiło się naprawdę ciężkawo. Wiadomo, że czekają nas trudne wyjazdy i na nich również możemy mieć tory przyczepniejsze, dlatego taki mecz jak dziś na pewno nam się przyda i nie możemy narzekać. Super robotę wykonali toromistrzowie, trenerzy, wszyscy organizatorzy, którzy dwoili się troili, aby ten mecz doszedł do skutku. Wiadomo, że trudno teraz o tej porze znaleźć jakieś wolne terminy, jest naprawdę dużo startów i całe szczęście, że udało się odjechać ten mecz planowo.

Tadeusz Kostro (Unia Tarnów): Jak na debiut nie było źle, ważne, że dojechałem do mety (śmiech). Wiadomo, że zależy nam na punktach do ligowej tabeli, więc później nie miałem już okazji do zaprezentowania się. Następnym, razem skupię się na poprawie błędów i będzie z pewnością lepiej. Nie można wiecznie narzekać na motor, ja wiem, że muszę zmienić coś w sobie. Dziś jednym z błędów było na przykład to, że zamiast złożyć się za Mroczką wszedłem pod niego w krawężnik i potem za daleko mi odjechał. Potrzebuję teraz przede wszystkim objeżdżenia, dogrania sprzętu i mocnej, spokojnej pracy. Po tym występie uwierzę w siebie, dziś dla mnie najważniejsze było, aby zaliczyć debiut.

Robert Kempiński (trener GTŻ-u Grudziądz): Ujechaliśmy te magiczne trzydzieści punktów i w gruncie rzeczy powinienem być zadowolony, ale tak do końca nie jest ponieważ z przebiegu meczu te trzydzieści pięć oczek było w naszym zasięgu. Tak na moje oko to Schlein w tym jednym wyścigu nie powinien być wykluczony, ale wiadomo, że sędzia ma zawsze racje. To Unia Tarnów jednak wchodzi do Ekstraklasy i ma lepszych zawodników bez dwóch zdań. Nasi krajowi seniorzy jeżdżą teraz tak, że po prostu w żadnym wypadku nie mogą być prowadzącymi parę. Proszę popatrzeć, pojedzie Polak jak prowadzący parę i straci zaraz pierwszy i drugi tor i kiedy chcę wystawić złotą rezerwę lub taktyczną nasz teoretycznie lepszy jeździec musi wejść na pola zewnętrzne. Dlatego kiedy stranieri są liderami, to wtedy nasz rodzimy zawodnik jedzie z podobnych rezerw z pól wewnętrznych. To nie jest złość, że ja ich nie układam na prowadzących pary ale sami widzicie, że Polacy na dzień dzisiejszy nie istnieją.

Paweł Staszek (GTŻ Grudziądz): Ciężko mi coś powiedzieć na temat toru, czy był przyczepny czy był twardy. Ostatnio w ogóle mi nic nie pasuje i to jest przyczyna takiego występu, a nie innego. Może więc czas kończyć tą żenadę?

Artur Mroczka (GTŻ Grudziądz): Na początku było mokro i nie wiadomo było czy w ogóle pojedziemy. Tor był ciężki i trochę się pogubiliśmy ale staraliśmy się jak mogliśmy. Czekamy teraz na rewanż w u siebie w Grudziądzu, myślę, że tam podejmiemy większą walkę.

Komentarze (0)