Przed sezonem, gdy właściciele Speed Car Motoru Lublin ogłosili skład na tegoroczne rozgrywki PGE Ekstraligi, wiele osób i ekspertów spisywało Pawła Miesiąca na straty. Wychowanek rzeszowskiej Stali ostatni raz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju startował w 2007 roku.
Zobacz także: Znamy stan zdrowia Andreasa Jonssona
Niedzielnym występem Miesiąc rozwiał wątpliwości odnośnie swojej przydatności w ekipie beniaminka. W pięciu startach zdobył dziewięć punktów z bonusem i został rajderem spotkania. - Robiłem swoje i będę robił cały czas. Myślę, że to nie tylko ja zamknąłem usta krytykom. Zrobiła to cała drużyna, bo wygraliśmy mecz. Wcześniej każdy spisywał nas na straty - powiedział Miesiąc.
Po spotkaniu zadowolenia z postawy Miesiąca nie ukrywał Jakub Kępa. - Jego występ należałoby zostawić bez komentarza. Wynik Pawła pokazał, że trzeba stawiać na zawodników takich jak on. Dał nam dwa awanse w ubiegłych latach i wierzyliśmy w to, że jest w stanie pojechać - powiedział Kępa po spotkaniu.
Zobacz także: Krzysztof Cugowski: Motor pokazał, że nazwiska nie jadą
Co więcej, Kępa nie ukrywał, że był spokojny o wynik Miesiąca. Mówi, że bardzo dużo z nim rozmawiał. - Powiem szczerze, że po obserwacji Pawła w okresie zimowym, wiedziałem jak się przygotowuje i jaki inwestuje w sprzęt, byłem spokojny o jego występ w Ekstralidze - zakończył Jakub Kępa.
Wiceprezes Motoru Piotr Więckowski mówi o różnicy między ligami i przygotowaniach do sezonu. Podkreśla, że w PGE Ekstralidze trzeba zgromadzić większy budżet. - To zawodnik, o którym cały czas mówiłem, że jest niedoceniany. Mogliśmy zobaczyć jak to jest, gdy jeździ się w Ekstralidze. Nie da się przygotować na pół gwizdka, nie jeździ się na "oparach". To jest właśnie różnica między niższymi ligami - zakończył Więckowski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla Bus Krzysztofa Buczkowskiego