"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
Po drugiej kolejce tematem numer jeden jest sposób prowadzenia drużyny i rozgrywania meczów przez Get Well Toruń. W niedzielę przeciwko leszczyńskiej Unii tylko jedną szansę otrzymał Norbert Kościuch. Na początku chciałem zaznaczyć, że bardzo mu współczuję, ale jest dorosłym człowiekiem i wiedział na co się pisze. Przecież chyba widział, że dwa lata temu z Torunia musiał uciekać Adrian Miedziński, bo był poniewierany, z kolei w poprzednim sezonie poniewierany był Paweł Przedpełski i on też odszedł z tego klubu. Dlatego dziwiłem się Kościuchowi, że dał się namówić na kontrakt w Get Well.
Polityka tego klubu jest dziwna. Zauważam, że co roku systematycznie wykańczany tam jest jeden zawodnik. Kiedyś powiedziałem, że nie chciałbym montować drużyny w oparciu o zawodników zagranicznych, a tak właśnie uczyniono w Toruniu. Moim zdaniem taki zespół nigdy nie zrobi wyniku i sądzę, że Get Well dobrego rezultatu nie osiągnie. W tym roku będą męczyć się o utrzymanie w PGE Ekstralidze, chociaż nie stawiałem ich w roli głównych kandydatów do spadku. Zawsze jednak zdanie można zmienić. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało po pięciu kolejkach.
Czytaj także: Dziury w składzie problemem Get Well Toruń
ZOBACZ WIDEO Norbert Kościuch: Lubię trudne tereny i wyzwania. Bardzo chciałem PGE Ekstraligi
Brak kolejnych szans dla Kościucha nie rozumiem tym bardziej, że przecież ten zawodnik ileś pieniędzy Get Well kosztował. Nie wierzę, że poszedł tam za darmo. Wobec tego skoro zainwestowałem to oczekiwałbym, że zawodnik to odrobi, ale nie ma na to możliwości dostając jeden bieg w meczu. Ponadto, taka sytuacja, w której żużlowiec wie, że po jednym nieudanym wyścigu zostanie odstawiony, działa na niego dodatkowo negatywnie.
Nie tylko ja, ale myślę, że większość osób prowadzących tę drużynę dałoby przynajmniej jeszcze jedną możliwość zaprezentowania się w niedzielę Norbertowi Kościuchowi. Zawsze stosowałem taką metodę. Uważałem i nadal uważam, że nie można po jednym biegu wycofywać zawodnika. Tym bardziej, że w Toruniu musieli na niego liczyć skoro podpisali z nim kontrakt. Trzeba dać mu się odbić, pozwolić złapać rytm.
W Toruniu mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem, dla mnie niezrozumiałym. Jest tam menedżer, który wszem i wobec opowiada bajki, a jest wręcz nietykalny. W Get Well są zauroczeni zagranicznymi zawodnikami, a zwłaszcza dotyczy to menedżera. Widzę, że jest bardzo zakochany w nie polskojęzycznych zawodnikach. W ogóle jak on z nimi rozmawia, wszystko wygląda w najlepszym porządku, tylko chciałbym, aby tak też postępował z Norbertem Kościuchem.
Zobacz również: Per Jonsson ocenia PGE Ekstraligę. Get Well nie ma drużyny. Zawodnicy w ogóle nie współpracują
W środowisku toruńskim jest pełno ludzi, którzy mają pojęcie o żużlu, jak choćby Wojciech Żabiałowicz czy Jan Ząbik. W dawnych czasach toruńską drużynę stanowili przede wszystkim wychowankowie, którzy robili wyniki. Jadąc na wyjazd wzbudzali zainteresowanie, zaś u rywali budził się niepokój. A dzisiaj? Większość się śmieje, że z zespołem z Torunia poradzi sobie bez problemów. Naprawdę zastanawiam się, gdzie są ci ludzie, którzy w przeszłości stanowili o sile tego klubu. Czy aż tak szefostwo Get Well nie lubi swoich chłopców? Jest to dla mnie niezrozumiałe i chciałbym, aby kiedyś ktoś to wszystko wyjaśnił.
Jan Krzystyniak
1. Upadek Kościucha na piątkowym treningu rzuca trochę inne światło na jego występ z Unią. Inna sprawa, dlaczego klub to ukrywał ? Kosciuch to przecież nie jakiś Doy Czytaj całość
Miedziaka poniewierały sportowe fakty chyba każdy kto tam ma klawiaturę łącznie z cieciem na bramie Czytaj całość