Żużel. Mirosław Jabłoński znów nie zrozumiał się z kolegą. Menedżer zauważa problem (wywiad)

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej)
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej)

W 10. wyścigu meczu Car Gwarant Start - Arged Malesa TŻ Ostrovia (45:45) z Juricą Pavlicem nie zrozumiał się Mirosław Jabłoński i zajechał mu drogę. - Bardzo często jest tak, że Mirek nie do końca ma porozumienie z kolegami - zauważa menedżer Startu.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Remisujecie z Ostrovią 45:45. Rywale postawili się szalenie mocno. Mogliście nawet przegrać.
Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]

Przed meczem tego nie zakładaliśmy, jechaliśmy o zwycięstwo. Trochę punktów nam pouciekało. Przede wszystkim w biegu, w którym przewrócił się Damian Stalkowski. Był on trzeci, a Mirek prowadził. W powtórce padł odwrotny wynik. Taki jest żużel. Co bieg może być inny wynik. Ostrowianie postawili się bardzo mocno.

Zaskoczył zwłaszcza Sam Masters, który wcześniej nie błyszczał w Gnieźnie. Trzeba też powiedzieć, że tor po sobotniej ulewie nie do końca był naszym sprzymierzeńcem. Porobiły się wyrwy i koleiny. Wyszedł też tak zwany piasek, dlatego tor nie trzymał się całości. Nie ma co się jednak tłumaczyć. Nawierzchnia była równa dla obu ekip. Trzeba było się odnaleźć w tych warunkach. Niestety, ostrowianie odnaleźli się lepiej. Jest niedosyt, ale musimy się cieszyć z tego, że zupełnie nie straciliśmy punktów. Trzeba popracować, by taka wpadka się nie powtórzyła.

Czytaj także: Żużel. Andriej Kudriaszow traci kolejny sezon. Chce, by skończył się jak najszybciej

W jednym z wyścigów Mirosław Jabłoński mocno nie zrozumiał się z Juricą Pavlicem. To już kolejny mecz, w którym Jabłoński z kimś się nie rozumie (taka sytuacja miała miejsce też w Rybniku, wówczas na linii Jabłoński-Kudriaszow).

Jest z tym trochę problemów. Bardzo często jest tak, że Mirek nie do końca ma porozumienie z kolegami z zespołu. Nieraz dochodzi do jakichś sytuacji, jeśli nie ze strony Mirka, to ze strony kolegów. Bardzo ciężko dopasować go w parę z którymkolwiek z zawodników. To jest mój największy problem. Muszę ustawiać pary tak, aby dani zawodnicy byli do siebie dopasowani.

ZOBACZ WIDEO: Z jakim koniem nie chce się kopać trener Stali

Czy Mirosław nie pasuje do nikogo?

Nie, nie można tak powiedzieć. Często jeździ bardzo indywidualnie. Czasami mało się ogląda i o to jest największa pretensja. Czasami jednak przez to oglądanie można stracić pozycję. Ja tego nie zalecam. Na torze trzeba jednak czuć kolegę z zespołu i mieć z nim nić porozumienia. Doszło do nieporozumienia, ale myślę, że panowie sobie to wyjaśnili. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej. Musimy popracować nad takimi kwestiami.

No tak, to oglądanie się nie zawsze popłaca. W jednym z wyścigów Andriej Kudriaszow obejrzał się w jedną stronę, a z drugiej nadjechał rywal. Rosjanin miał jeden błysk, a poza tym był bezbarwny.

Można tak powiedzieć, że Andriej nie błyszczał. Nie błyszczała jednak cała drużyna. Pierwsze cztery wyścigi bardzo udane miał Oskar Fajfer. Mógł być bohaterem tego meczu. W ostatnim biegu na jednej z kolein zdarzył mu się błąd. Taki jest ten sport. Polega na tym, że kto popełni mniej błędów, na ogół ma więcej zwycięstw. Nie mam pretensji o pomyłkę Oskara. Na pewno chłopacy zostawili serce na torze. W stu procentach ten mecz nie wyszedł nikomu i na pewno żaden zawodnik nie jest w stu procentach zadowolony.

Czy Andriej Kudriaszow rozczarował pana?

Generalnie nie mogę powiedzieć, że ktoś mnie rozczarował czy nie rozczarował. Najsłabszy występ miał tym razem Damian Stalkowski. Tu mogę mówić o delikatnym rozczarowaniu, choć to młody zawodnik i takie występy mogą się zdarzać. Raz jeszcze powtarzam, że po ulewie tor nie do końca był naszym sprzymierzeńcem. Nie chcę tłumaczyć zawodników, ale byliśmy trochę pogubieni, stąd mecz na styku. Cieszę się, że wszyscy zakończyli to spotkanie cało i zdrowo. Przed nami dużo, dużo pracy.

A co pan powie o frekwencji?

Była taka, jak się spodziewałem, czyli średnia. Mamy sezon wakacyjny. Godziny meczów są takie, jakie są. Ustala je telewizja. My nie mamy na to wpływu. Musimy się do tego dostosować. Wkrótce mamy spotkanie przedstawicieli klubów pierwszej i drugiej ligi. Być może uda się coś poruszyć w tej sprawie. Z drugiej strony myślę, że i tak będzie ogłoszony nowy konkurs, a telewizja będzie wyznaczała godziny meczów w takich ramówkach, jak im będzie pasowało. Trzeba się do tego dostosować.

Czyli przedstawiciele klubów nie mają zbyt wiele do powiedzenia.

Nie, nie. Mogą tylko zasugerować niektóre rzeczy. Telewizja będzie miała ostateczne zdanie. Mecze ekstraligi są o innych godzinach, by nie kolidowały z tymi pierwszoligowymi. Spotkanie mamy 6-7 sierpnia i dopiero wówczas będę mógł powiedzieć więcej na ten temat. Na razie nie widzę pola do manewru. Przy takich upałach przydałaby się jednak inna godzina spotkań.

Prezentacji przed derbami Wielkopolski towarzyszyła karetka w klubowych barwach. Skąd taki pojazd?

Ma go firma, która z nami współpracuje. Więcej na ten temat nie jestem w stanie powiedzieć.

Czytaj także: Żużel. Start - Ostrovia: Wiele zwrotów akcji w Gnieźnie. Ostrowia w play-offach, derby na remis (relacja)

Komentarze (10)
avatar
Saram
1.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Godziny meczów bardzo słabe. Możne robić dwa spotkania w sobotę i po sprawie? 
avatar
marek westfal
31.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mirek to taki żużlowiec jak i ekspert-cienias. 
avatar
doc holliday
31.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W mojej ocenie komentarze łysego, jego uśmieszki, dygresje, oceny to koszmar...taki sam jak na torze! 
avatar
DżOn
31.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mirek niech już lepiej komentuje mecze z Dryłą 
avatar
AMON
31.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niestety Mirek nie ma takiego czegoś jak przegląd sytuacji na torze nigdy tego nie miał i prawdopodobnie mieć już nie będzie dlatego nigdy nie został czołowym Polskim żużlowcem że o rywalizacji Czytaj całość