Żużel rzadko trafia do programów, które nie są stricte o sporcie. W tym roku mamy wyjątkową okazję, by o czarnym sporcie usłyszały miliony Polaków. Wszak doczekaliśmy się trzeciego indywidualnego mistrza świata. Skromny chłopak z Kinic od dziesięciu dni ma swoje pięć minut i je wykorzystuje najlepiej jak potrafi, promując przy okazji w znakomity sposób sport żużlowy.
W środę Bartosz Zmarzlik został zaproszony do telewizji śniadaniowej, gdzie żużel gości od wielkiego święta. Marzena Rogalska i Tomasz Kammel rozmawiali z nowym mistrzem świata na żużlu. Prowadząca "Pytanie na Śniadanie" co prawda nie bardzo wiedziała, z czym je się ta dyscyplina sportu i jak odmienia się słowo "żużel", ale na szczęście rozmowę ratował Tomasz Kammel, który jak przyznał, jest wielkim fanem speedwaya.
Bartosz Zmarzlik z wrodzoną skromnością opowiadał przede wszystkim o roli rodziny w swoim sukcesie. - Każdy zna swoją rolę w naszym teamie. Mama jest bossem. Ogarnia m.in. sprawy związane z administracją. Tata to złota rączka. Zajmuje się głównie sprzętem. Brat załatwia wszystkie rzeczy związane z logistyką - wyliczał Bartosz Zmarzlik. Zapomniał dodać o swojej najważniejszej roli. Ktoś na końcu wsiada na motocykl i zwycięża.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Motywem przewodnim rozmowy - z racji charakteru programu - wcale nie był żużel, a fakt, że dziadek zabrał babcię Bartosza Zmarzlika na pierwszą randkę na stadion w Gorzowie. - A teraz ja tam jeżdżę - podkreślał indywidualny mistrz świata. Nie obyło się oczywiście również bez pytania o rolę Tomasza Golloba w drodze do sukcesu Zmarzlika. - Pamiętam taką sytuację, że jak pan Tomasz podpisywał kontrakt w Gorzowie, to powiedział do mnie: młody, jeszcze cię nie znam, a już cię lubię -wspominał Zmarzlik podkreślając, jak wiele wiedzy zyskał od legendy polskiego i światowego żużla.
Zmarzlik zagadnięty na początku o Falubaz Zielona Góra z klasą wybrnął z trudnego tematu derbów. Zaznaczył, że nie ma mowy o animozjach, bo wszystko zamyka się i tak w Lubuskim. Aktualny mistrz świata wykorzystuje swoje pięć minut. Praktycznie od zapewnienia sobie złotego medalu, wszędzie go pełno. I dobrze. O taką promocję sportu żużlowego chodzi. Przykład ze swojego utytułowanego kolegi powinni wziąć inni kadrowicze, a w zasadzie byli już reprezentanci Polski, którzy w ostatnich dniach zasłaniali się L4.
Zobacz także: Mistrz świata z Rosji stara się o polskie obywatelstwo
Zobacz także: Prezydent miasta deklaruje wsparcie dla Bartosza Zmarzlika