Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Jak zakończyła się sprawa L-4 kadrowiczów? Jakie są efekty dochodzenia GKSŻ?
Michał Sikora, prezes PZM: GKSŻ jest na etapie zamykania sprawy. Na pewno informacja zostanie podana do publicznej wiadomości
W ogóle, to trener kadry Marek Cieślak dobrze zrobił, wyrzucając czwórkę Janowski, Drabik, Pawliccy z kadry?
Tak naprawdę to nikogo nie wyrzucał. Kadra jest powoływana na dany sezon i możemy mówić o sytuacji, w której trener Cieślak nie przedstawi propozycji powołania tych zawodników do reprezentacji na sezon 2020.
Czytaj także: Żużel poza światem wielkiej reklamy. To Lewandowski pokazuje nam jak mamy żyć
Czy nie powinno się zrobić czegoś więcej. Może jakieś zawieszenie na miesiąc czy dwa, bo przecież zawodnicy mogę się wcale nie zmartwić tym, że nie będzie ich w kadrze?
Takie decyzje mogą być podjęte wyłącznie po wyjaśnieniu sprawy.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
A skąd biorą się takie zjawiska jak plaga L-4 wśród kadrowiczów? Był czas, że zawodnicy jeździli w kadrze za darmo i nikt się od startów nie wymigiwał.
Rzeczywiście dziwny zbieg okoliczności z tymi zwolnieniami. Moim zdaniem, jeśli ktoś nie chce startować z orzełkiem na piersi. to chyba nie najlepiej o nim świadczy. Kadra to przeogromny zaszczyt i największe docenienie zawodnika w jego karierze. Cóż więcej mógłbym dodać.
Po mistrzostwie Golloba wprowadzono zatkane tłumiki, po złocie Zmarzlika mamy nowy system punktacji. To też dziwny zbieg okoliczności. Nie uważa pan?
Nie mam zupełnie takiego wrażenia. Wprowadzenie zmiany punktacji w tym roku traktuję jako całkowity przypadek. Bartek zdobył złoto i nikt mu tego nie odbierze. Kto wie, czy nowa punktacja właśnie jemu w przyszłym roku nie pomoże. Zmiany zasad zwykle są wprowadzane, jeśli pojawia się dominacja jednego zawodnika czy ekipy, ale to chyba nie dotyczy tegorocznych rozgrywek Grand Prix. Przecież walka o złoto toczyła się do samego końca.
A jak podobają się panu te ostatnie zmiany w Grand Prix. Poza nową punktacją mamy więcej dzikich kart przyznawanych przez organizatorów. Mam wrażenie, że więcej w tym polityki niż sportu.
Szczerze mówiąc, to sytuacja, w której zwycięzca zawodów wywozi mniej punktów niż drugi zawodnik zawsze była dla mnie dziwna. Tłumaczyłem sobie, że taka jest specyfika sportu żużlowego. Uważałem ten system za motywujący. Dajmy jednak szansę tej zmianie punktacji, którą właśnie wprowadzono. Oceńmy to po sezonie. A co do zwiększenia ilości dzikich kart z czterech do pięciu, to myślę, że Grand Prix potrzebuje trochę powiewu świeżości niż ponownego powrotu do tych samych nazwisk. Liczę, że ta zmiana zostanie w tym celu wykorzystana.
A jak podoba się panu kalendarz Grand Prix 2020. Wciąż kisimy się w Europie. Żadnej zmiany. Czy naprawdę nie można nic zrobić, żeby był turniej w USA czy Australii?
Czy nie można nic zrobić, to raczej pytanie do promotora. Niemniej jest to rzeczywiście dziwne, bo w moim odczuciu mistrzostwa świata powinny odbywać się nie tylko w Europie. Niestety nie jest to wyłącznie problem żużla. Tak dzieje się także w innych dyscyplinach, jak chociażby w enduro.
A co z przetargiem o prawa do Grand Prix 2020. Czy pana zdaniem coś powinno się zmienić? Czy wesprze pan opcję polską, czyli ofertę Discovery do spółki z One Sport?
Ta walka już trwa. Za chwilę będzie rozwiązanie konkursu na promotora SGP. Oferenci mieli przedstawić wizje rozwoju sporu żużlowego i również na tej podstawie, nie tylko finansowej, będzie dokonany wybór przez FIM. Osobiście chętnie wesprę każdą inicjatywę mającą pomóc w rozwoju żużla.
Czytaj także: Największe hity okna transferowego 2019. Doyle na czele rankingu
To dobrze, że nie będzie zagranicznego juniora w lidze? Pomysł wywołał burzę, ale był dyskutowany, odbyło się nawet w tej sprawie głosowanie prezesów. Ostatecznie temat upadł.
Pomysł na pewno jest ciekawy i mógłby pomóc w kilku kwestiach. Z jednej strony mamy braki na rynku zawodniczym, a z drugiej naciskamy na szkolenie w klubach. Wciąż widać, że dosyć trudno o dobrego juniora na poziomie PGE Ekstraligi. Mam tylko wrażenie, że pomysł ten był zaproponowany zbyt późno. Na pewno trzeba będzie go omówić na forum ponownie powołanego zespołu ekspertów, co nastąpi już wkrótce.
Czy Ekstraliga potrzebuje KSM? Czy podziela pan pogląd, że jeśli nie będzie KSM, to z każdym rokiem drużyny awansujące z niższej ligi będą miały coraz większy problem ze zmontowaniem składu?
Ten temat trzeba również szerzej omówić. W każdym sporcie, nawet w Formule 1, wprowadzane są pewnego rodzaju ograniczenia mające na celu cięcie kosztów i uatrakcyjnienie widowiska. Świat nie zawsze jest biały lub czarny - może jakieś rozwiązanie pośrednie będzie lepszym pomysłem.