W Daugavpils na tle zespołu, który przez wielu skazany jest na porażkę, zawodnicy Zdunek Wybrzeża pojechali bardzo skutecznie. - Jak nie jeden wygrywał, to drugi. Praktycznie wszyscy jechali dobrze, nawet Alan Szczotka zdobył niespodziewanie trzy punkty - powiedział Tadeusz Zdunek, prezes gdańskiego klubu.
- Nie wszystko jeszcze było idealnie, Karol Żupiński tracił punkty na trasie. Szkoda awarii motocykla Krystiana Pieszczka, który na pewno zdobyłby punkty w swoim biegu. To jest normalne i się zdarza, dla mnie ważne jest to, że każdy zawodnik dołożył swoje punkty do wygranej zespołu - dodał prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Z Unią Tarnów słabiej pojechali Kacper Gomólski i Jacob Thorssell. Obaj odwdzięczyli się za zaufanie swoją postawą na torze. - Wtedy nie powiem, że zawalili trochę, a całkiem. Jacob Thorssell chyba spalił się psychicznie po tym, jak na treningach był najszybszy. Kacper Gomólski natomiast po ostatnim spotkaniu bardzo dużo trenował, ustawiał motocykle i mamy tego efekty - stwierdził zadowolony Zdunek.
Gdańscy zawodnicy chcieli zmazać plamę po domowej porażce. Czy już im się to udało? - Żeby powiedzieć już teraz, że zmazali plamę, to poczekajmy. Mamy jeszcze dużo spotkań przed sobą i jest sporo okazji na rehabilitację - przyznał prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Na swoją okazję czekają jeszcze Mikkel Bech, Piotr Gryszpiński czy Robert Chmiel, który w 14. biegu otrzymał możliwość przetarcia się. - Wszyscy ci zawodnicy to nie są typowi rezerwowi tylko żużlowcy, którzy mogą jechać i od razu wskoczyć do pierwszego składu. Zobaczymy jak wszystko się ułoży, nie wiadomo kto będzie w składzie. To specyficzny sport, do tego mamy czas pandemii, który powoduje nowe zagrożenia. Na pewno w każdym momencie może dojść do zmian, jeśli uznamy je za stosowne - podsumował Zdunek.
ZOBACZ WIDEO Leigh Adams mu pomógł. Dzięki niemu junior Fogo Unii Leszno wie więcej