Wydarzenie rozegrały się na pierwszym łuku drugiego okrążenia. Prowadzący Bartosz Zmarzlik zostawił miejsce przy krawężniku, z czego chciał skorzystać jadący na trzeciej pozycji Fredrik Lindgren. Szwed nie utrzymał się jednak przy kredzie, przez co wyniosło go i doszło do kontaktu z Polakiem.
Ostatecznie Zmarzlik utrzymał się na torze, natomiast Skandynaw upadł tuż przed Taiem Woffindenem. Trzykrotny mistrz świata błyskawicznie położył motocykl, tylko nieznacznie uderzając maszyną leżącego przed nim zawodnika. Sam Brytyjczyk dość mocno odczuł jednak skutki swojego upadku, gdyż przeturlał się po torze.
Sytuacja była dla 30-latka o tyle niebezpieczna, gdyż na początku sezonu doznał on kontuzji nogi. Podczas transmisji telewizyjnej uwypuklono, iż Woffinden dbał o kończynę z urazem. Ostatecznie skończyło się jednak na strachu, a zawodnik Betard Sparty Wrocław wystąpił w powtórce wygranej przez Zmarzlika.
Grand Prix we Wrocławiu wciąż trwa. W półfinale rywalizacji oprócz aktualnego mistrza świata znajduje się jeszcze jeden Polak - Maciej Janowski. Patryk Dudek oraz Gleb Czugunow zakończyli walkę w fazie zasadniczej zmagań.
Czytaj także:
Żużel. To ich trener reprezentacji widzi na podium. Zmarzlik lepszy niż przed rokiem. Rusza żużlowa Grand Prix!
Żużel. Menedżer Golloba o złotym Zmarzliku, syndromie Adamsa i kontrowersyjnych dzikich kartach [WYWIAD]
ZOBACZ WIDEO Żużel. Miłości między Stalą i Apatorem nie ma. Sprawa Jacka Holdera to umocni