Arbiter Craig Ackroyd pokazał w piątkowy wieczór, że nie zamierza tolerować czołgania pod taśmą. Już w pierwszej serii startów wręczył żużlowcom rywalizującym w GP Czech kilka ostrzeżeń. Jedno z nich otrzymał Leon Madsen.
W drugiej serii startów wicemistrz świata znów ruszał się pod taśmą, co po raz kolejny dostrzegł sędzia. Ackroyd przerwał ósmy wyścig i zgodnie z przepisami, wykluczył z powtórki Madsena. Było to bowiem jego drugie ostrzeżenie w tych zawodach.
Madsen wyraźnie nie zgadzał się z decyzją arbitra. Gdy dowiedział się o wykluczeniu, rzucił pod kaskiem kilka przekleństw i poszedł do boksów wyraźnie zdenerwowany.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Doping technologiczny? Instytucje powinny być krok przed kreatorami nowinek
Problem w tym, że Duńczyk ruszał się też na starcie do trzynastego wyścigu. Madsen wystartował na dwa tempa i nie dało się tego nie zauważyć. Tym razem jednak sędzia Ackroyd nie przerwał rywalizacji i ku zdziwieniu ekspertów, pozwolił 32-latkowi na dalszą jazdę. Ten, wykorzystując przewagę z pierwszych metrów, dowiózł do mety pewne zwycięstwo. Poszkodowani w tej sytuacji byli Polacy - Patryk Dudek i Maciej Janowski ukończyli wyścig za plecami zawodnika z Danii.
Gdyby Ackroyd był konsekwentny i wykluczył Madsena z trzynastej odsłony wieczoru, wicemistrz świata pozostałby z 3 punktami na koncie i nie miałby już szans na awans do półfinałów GP Czech. Zawodnik z Danii zatem sporo zyskał w tej sytuacji. Zwłaszcza przy nowej punktacji w cyklu GP, gdzie wystarczy awans do półfinałów, by później zgarnąć nawet komplet punktów za wygraną w zawodach.
Czytaj także:
Najlepsi żużlowcy świata jadą do Pragi, a w Czechach szaleje koronawirus
Klątwa Zmarzlika w Pradze