Żużel. Zmarzlik grzeczny mistrz świata, który oznajmił światu, że zostanie ojcem niczym Robert Lewandowski

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Robert Lewandowski po zdobyciu gola w meczu Ligi Mistrzów wsadził piłkę pod koszulkę, włożył kciuk do ust i przekazał światu, że zostanie ojcem. Żużlowy mistrz świata, Bartosz Zmarzlik po dublecie w Grand Prix Czech podzielił się radosną wieścią.

Na początku stycznia obaj wybitni sportowcy wkraczali na jedną scenę podczas ogłaszania wyników plebiscytu na Najlepszego Polskiego Sportowca 2019 roku. Ku zaskoczeniu wielu numerem jeden został żużlowiec, Bartosz Zmarzlik, a nie piłkarz reprezentacji Polski, Robert Lewandowski. Prywatnie mistrz świata jest wielkim fanem "pana Roberta" jak mówi o Lewandowskim 25-letni żużlowiec. Bywał nawet na meczu Bayernu w Monachium, by obejrzeć na żywo swojego piłkarskiego idola.

Robert Lewandowski o tym, że po raz drugi zostanie ojcem poinformował świat podczas meczu Ligi Mistrzów za sprawą wymownego gestu. Po strzeleniu bramki zabrał piłkę, włożył ją pod koszulkę, a do ust kciuk. Wszyscy już byli pewni, że Anna Lewandowska jest w ciąży. Żużlowiec Bartosz Zmarzlik także wybrał wyjątkowy moment, by podzielić się swoją radością. Podczas Grand Prix w Pradze Polak wygrał dwukrotnie, przybliżając się do obrony tytułu indywidualnego mistrza świata.

- Wymieniliśmy się smsami z narzeczoną Sandrą i uznaliśmy, że po dwóch udanych wieczorach jest to odpowiedni moment. Prawdopodobnie w marcu zostanę tatą - mówił w programie Newsroom w Wirtualnej Polsce Zmarzlik.

ZOBACZ WIDEO Żużel. W Motorze Lublin dojdzie do przemeblowania składu. Są dwie niewiadome

Rodzina najważniejsza. Przed trzydziestką chce mieć dwoje dzieci

Żużlowy mistrz świata to bardzo rodzinny człowiek. Spokojny, ułożony, niekontrowersyjny. - Jestem stały w uczuciach - mówił ostatnio przed kamerami telewizyjnymi. Ze swoją narzeczoną Sandrą Grochowską związany jest od 10 lat. Oświadczył się na początku zeszłego roku podczas wakacji w Dubaju. Kilka dni temu ogłosił, że spodziewają się potomstwa. - To jest kolejny etap w życiu. Zawsze marzyłem o tym, by zostać ojcem przed trzydziestką. W przyszłym roku skończę 26 lat. Mówiłem, że przed trzydziestką chciałbym mieć już dwoje dzieci. Jak to będzie, zobaczymy. Na spokojnie podchodzimy z planowaniem, tak żeby wszystko miało odpowiedni moment - mówił w programie Newsroom.

Rodzina dla Bartosza Zmarzlika jest najważniejsza. Mieszka w małej miejscowości Kinice w województwie zachodniopomorskim. Na Stadion im. Edwarda Jancarza w Gorzowie, gdzie startuje od początku swojej kariery ma pół godziny drogi. Zaczynał na mini torze jako kilkuletni chłopak. - Od dziecka go prowadziłem jako prezes. Znam go jak mało kto - mówi nam Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali Gorzów.

- Bartek wybrał wyjątkowy moment na ogłoszenie tej radosnej wieści. Wygrał dwukrotnie Grand Prix w Pradze, a to nie zdarza się często. Styl zwycięstwa na dodatek sprawia, że wszyscy będą mówić o tym latami. Jego podwójne szczęście natchnęło go do tego, by podzielić się swoją radością z kibicami. Bartek zasłużył sobie, żeby to szczęście było przy nim. Faktem jest, że szczęście nie opuszcza ludzi, którzy ciężko pracują. Wiem coś o tym - dodaje Komarnicki.

Pracuś jakich mało. Nawet, kiedy śpi, śni o żużlu

- Znałem wielu sportowców, ale tak naturalnego człowieka jak Bartek, mogę porównać tylko do Tomasza Golloba, który kiedy przyszedł do Stali otworzył się niesamowicie, także w sprawach prywatnych - kontynuuje Komarnicki. - Bartek dorastał w bardzo naturalnej, powiedziałbym, normalnej rodzinie. To go ukształtowało na dobrego człowieka - dodaje nasz rozmówca.

Zmarzlik oprócz ogromnego talentu jest niesamowicie pracowity. Całe dnie mógłby spędzać na torze i w warsztacie. Jest perfekcjonistą. Półśrodki go nie interesują. Sukcesy osiągnął dzięki wielu wyrzeczeniom i tytanicznej wręcz pracy. - Cała rodzina Zmarzlików to bardzo szanowani ludzie, którzy do sukcesów doszli ciężką pracą - podkreśla Komarnicki. - Pierwszy raz prawdziwego pracusia sportowego poznałem w osobie Tomasza Golloba, który został mentorem Bartka. On podąża dokładnie jego drogą. Po tym jak został mistrzem świata, powiedziałem w jednym z wywiadów, że on dla naszego kraju zdobędzie jeszcze kilka złotych medali indywidualnych mistrzostw świata. Zdania w tym temacie nie zmieniam - podkreśla honorowy prezes Stali.

Rodzice Bartosza Zmarzlika zarobione pieniądze inwestowali w synów, którzy kochali jeździć na motorach. Żużel uprawiał także starszy brat aktualnego mistrza świata, Paweł, który zakończył karierę po ciężkiej kontuzji. Teraz pracuje w Teamie Zmarzlika i odpowiada m.in. za logistykę. W ogóle cała rodzina zaangażowana jest karierę młodszego z braci. - Kiedy dzieci zaczynają jeździć na minitorach, zazwyczaj to rodzice finansują pasję swoich pociech. Tak było też w przypadku rodziny Zmarzlików - wspomina Komarnicki.

Nic więc dziwnego, że na pierwszych kombinezonach małego Bartka zamiast logotypów sponsorów widniały napisy: mama, tata, babcia, dziadek. Wszyscy wspierali go w dążeniu do marzeń. - Miałem okazję przez tyle lat poznać całą rodzinę Zmarzlików. Pamiętam nawet dziadka Bartosza, który wierzył bardzo w sukcesy swojego wnuka. Naprawdę ci ludzie ciężko pracując doszli do czegoś i teraz cieszą się z wielkich osiągnięć mistrza świata - zaznacza honorowy szef Stali Gorzów.

Tomasz Gollob skrócił mu drogę na żużlowy szczyt

Kto wie, czy momentem przełomowym w życiu Zmarzlika nie okazał się transfer Tomasza Golloba do Stali Gorzów. Młody zawodnik był zapatrzony w swojego idola jak w obrazek. Mistrz natomiast chętnie dzielił się z nim swoją wiedzą i doświadczeniem. Kiedy został mistrzem świata powiedział mu znamienne słowa. - Młody, zrobisz to samo, tylko skrócę ci czas oczekiwania na to o około 10 lat - wspomina Bartosz Zmarzlik słowa Tomasza Golloba z 2010 roku.

Panowie nadal są w świetnej komitywie. Gollob ogląda poczynania Zmarzlika, a ostatnio nawet je komentuje w telewizji, bardzo przeżywając kolejne sukcesy swojego młodszego następcy. (Więcej o tym TUTAJ) Mistrz świata natomiast w poprzednim sezonie praktycznie przed każdymi zawodami Grand Prix dzwonił, by porozmawiać ze swoim idolem, nie tylko na żużlowe tematy. Teraz potrafi napisać do Golloba SMS-a, by poradzić się przy wyborze pola startowego.

Dziadek Paweł już przygotowuje motorynkę dla wnuka

Zmarzlik także potrafi dzielić się tym, co osiągnął. Po zdobyciu tytułu indywidualnego mistrza wykorzystał swoje pięć minut medialnie. Brak udział w niezliczonej liczbie akcji i spotkań ze swoimi fanami. - Bartek jest cierpliwy jak słoń. Kiedy dzieci proszą go o autograf czy zdjęcie, nie odmawia. Jego wrażliwość jest wyjątkowa. Podziwiam Bartka za jego pracowitość i wytrwałość. Rzadko zdarzają się tacy ludzie jak on - podkreśla Komarnicki. Zmarzlik udziela się także w akcjach charytatywnych. Specjalnie się jednak tym nie afiszuje.

25-latek jest inny niż większość żużlowców. Nie wzbudza kontrowersji, nie obraża się na media, nie ma na ciele tatuaży, jak wielu jego innych kolegów z toru. Nie kryje się ze swoją wiarą. W niemalże każdą niedzielę ściga się na torze, ale znajduje czas na wizytę w kościele. Stroni od alkoholu, tak jak jego mentor i mistrz, Tomasz Gollob. - Jego po prostu nie da się nie lubić - mówił podczas niedawnej transmisji Marcin Majewski, szef żużla w nSport+, zauroczony kolejną szczerą wypowiedzią Zmarzlika.

Były prezes gorzowskiego klubu, a obecnie Senator RP, który jest wielkim kibicem Zmarzlika nie kryje, że ucieszył się, gdy sportowiec ogłosił radosną nowinę o tym, że zostanie ojcem. - Dziadek Paweł już przygotowuje motorynkę dla wnuka - śmieje się Władysław Komarnicki. - Tak jak kiedyś zmontował motorynkę dla syna, tak teraz pracuje już, by wnuk miał na czym jeździć - dodaje.

Rzadko zdarza się tak wybitny sportowiec, a jednocześnie tak normalny człowiek. - Wszystko, co osiągnąłem zawdzięczam rodzinie. Jestem, taki jaki jestem. Nikogo nie udaję. Tak wychowali mnie rodzice - podkreśla Zmarzlik, który po tym jak zapewnił sobie pierwszy w karierze tytuł indywidualnego mistrza świata, przeskoczył ogrodzenie na toruńskiej Motoarenie i pobiegł podzielić się tą radością z najbliższymi mamą Dorotą i narzeczoną, Sandrą. Wcześniej jeszcze na torze wyściskał się z tatą i bratem.

Za nieco ponad tydzień Zmarzlik ma szansę zostać pierwszym Polakiem, który będzie miał dwa tytuły mistrza świata na żużlu i jednym z niewielu zawodników w erze Grand Prix, potrafiących obronić złoty medal. Teraz dodatkowo jest uskrzydlony, oczekując narodzin dziecka. - To jest podwójna wrażliwość człowieka, który chce się podzielić radością, że rodzina mu się powiększa. Mogę zapewnić wszystkich, że to dziecko będzie szczęśliwe, bo urodzi się w naprawdę fantastycznej rodzinie - kończy Władysław Komarnicki, który jest przekonany, że Zmarzlik do swojej kolekcji dołoży jeszcze więcej niż jedno złoto IMŚ.

Zobacz także: Wpadka sędziego podczas Finału MIMP

Źródło artykułu: