Rok 1978. Jerzy Rembas ma pełnić funkcję rezerwowego podczas finału indywidualnych mistrzostw świata na Wembley. Polak jednak otrzymuje nieoczekiwaną szansę od losu. Niemiec Hans Wassermann nie może wystartować z powodu kontuzji i gorzowianin jako pierwszy rezerwowy wskakuje do obsady turnieju.
Rembas przystąpił do zawodów na wielkim luzie. W przeciwieństwie do występów Polaków na Wembley we wcześniejszych latach, spisał się doskonale. Zdobył 11 punktów i w fazie zasadniczej ani razu nie minął linii mety jako ostatni. Zmieniło się to w biegu dodatkowym o brązowy medal. Oprócz Rembasa jechali w nim Scott Autrey oraz Dave Jessup. Wychowanek gorzowskiej Stali nie wykorzystał wielkiej szansy i przegrał rywalizację z oboma zawodnikami.
W późniejszym etapie kariery kolejna okazja na medal IMŚ już się nie pojawiła. Rembas jednocześnie był piątym najlepszym żużlowcem na świecie, a z drugiej strony miał prawo czuć niedosyt. - To był najlepszy wynik Polaka na słynnym obiekcie Wembley. Co ciekawe, Jurek jechał wtedy na motocyklu Edka Jancarza. Ten robił zresztą za jego mechanika - wspominał w rozmowie z naszym portalem Bogusław Nowak, były żużlowiec Stali.
- Rembas słynął z atomowych startów. Miał niesamowity refleks. Poza torem chodził swoimi ścieżkami i to zostało mu do dziś - opisywał Nowak.
W rozgrywkach ligowych Jerzy Rembas był podporą Stali Gorzów. Reprezentował ten zespół przez całą swoją karierę. Debiutował w 1972 roku, a ostatni raz wystartował w 1989. Wraz ze swoją drużyną zdobył aż 12 medali drużynowych mistrzostw Polski, w tym sześć złotych.
O ile w lidze wszystko szło wspaniale, to dużo ciężej było wywalczyć medal w indywidualnych mistrzostwach Polski. Jerzy Rembas ma w swoim dorobku dwa "krążki" i dwukrotnie o włos przegrywał złoty medal. To drugi bardzo ważny skalp, którego brakuje w bogatej kolekcji wychowanka Stali. Co ciekawe, dwukrotnie tracił złoto na domowym torze. Szczególnie bolesny musiał być dla niego finał w 1976 roku. Zresztą nie tylko dla samego Rembasa, ale także dla gorzowskich kibiców.
W czwartej serii startów miał miejsce ważny wyścig, w którym spotkało się trzech kandydatów do złotego medalu. Oprócz Rembasa byli nimi Edward Jancarz oraz Zdzisław Dobrucki. Do pewnego czasu wszystko dla gorzowian układało się perfekcyjnie. Jancarz prowadził, a kolega z zespołu jechał na drugim miejscu. Najpierw jednak defekt dopadł Jancarza, a na następnym okrążeniu w motocyklu Rembasa spadł łańcuch.
Dobrucki dowiózł zatem zwycięstwo do mety, a w swoim ostatnim wyścigu przypieczętował złoto. Rembas był drugi z dorobkiem czterech zwycięstw i niezwykle pechowym defektem, który najprawdopodobniej zabrał mu tytuł indywidualnego mistrza Polski.
W 1984 roku reprezentant Stali Gorzów ponownie był bardzo mocny na swoim obiekcie. Jednak i w tym przypadku znalazł się jeszcze jeden lepszy zawodnik, a był nim były kolega z drużyny, Zenon Plech. Rembas przegrał z nim w ostatniej serii startów, co miało wielki wpływ na końcowe rezultaty. W biegu dodatkowym o srebrny medal wygrał z Andrzejem Huszczą.
Można powiedzieć, że Jerzy Rembas w barwach Stali Gorzów był w cieniu Edwarda Jancarza, czy też wcześniej Zenona Plecha. Rzadko jednak zawodził i wielokrotnie zdobywał sporo punktów. Mało brakowało, a zapisałby się w historii polskiego żużla jako człowiek, który zdobył medal indywidualnych mistrzostw świata na Wembley. Rembas zasłużenie znalazł docenienie wśród kibiców. W 2015 roku, m.in. dzięki ich inicjatywie, na stadionie im. Edwarda Jancarza została odsłonięta pamiątkowa tablica z brązu z odciskiem jego dłoni.
Czytaj także:
Prezes Wilków Krosno mówi o zderzeniu z pociągiem, regulaminie, wzmocnieniach i wypożyczeniu Ljunga [WYWIAD]
Zbigniew Leszczyński: Chcę odbudować żużel w Pile, bo żal mi patrzeć na kłopoty zasłużonego ośrodka [WYWIAD]
ZOBACZ WIDEO Historia Patryka Dudka - "Duzers, jesteś wicemistrzem świata"