Żużel. Zawodnik Motoru narzekał po wygranym meczu. "Nienawidzę tego!"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera

Motor Lublin wygrał w Toruniu z eWinner Apatorem 46:44 po pasjonującej końcówce spotkania. Osiem punktów w tym starciu dla zespołu gości zdobył Dominik Kubera. Po meczu cieszył się z końcowego rezultatu, ale odczuwał też niedosyt.

Wynikał on z tego, że więcej po sobie zawodnik Motoru Lublin oczekiwał w ostatnim starcie. - Szkoda mi ostatniego wyścigu, bo cel był taki, żeby "walnąć" tak ze startu, by wygrać zdecydowanie, ale źle wjechałem w łuk i prawie spadłem z motocykla. Przez to straciłem zwycięstwo w tym wyścigu - mówił Dominik Kubera w mixzone na antenie nSport+.

Wychowanek leszczyńskiej Unii trzy ostatnie swoje biegi kończył na trzecich miejscach, za to zupełnie inaczej wyglądało wejście w mecz w jego wykonaniu. Po dwóch startach przy swoim nazwisku miał zapisane 5 "oczek". - Gdy przed zawodami zobaczyłem tor, to byłem uśmiechnięty, bo start był zrobiony idealnie. Bardzo, ale to bardzo, bo lubię takie przyczepne starty - zdradził Kubera.

Zawodnik Motoru ponarzekał za to trochę na swój numer startowy. W programie widniał pod "ósemką", ale wiadomo było, że będzie jeździć w biegach, w których wpisany był Mark Karion. De facto więc można stwierdzić, że Kuberze przysługiwał numer czwarty. - Mam numer startowy, którego bardzo nie lubię, bo na cztery wyścigi, trzy razy jadę po równaniu. A tego nienawidzę. Ale co zrobić, muszę ćwiczyć to, żeby być lepszym zawodnikiem i na tym będę się skupiał - stwierdził Dominik Kubera.

ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza

Motor wygrał 46:44, dopisał do ligowej tabeli 3 punkty i jego awans do fazy play-off pozostaje już tylko formalnością. Przed ostatnim biegiem nie było to jednak tak pewne, bo to eWinner Apator Toruń prowadził 43:41. 15. wyścig zespół Tomasza Bajerskiego przegrał jednak podwójnie. - Szkoda. Nie wiem, co powiedzieć więcej. Każdy z nas pogubił punkty - rozkładał ręce po zawodach Paweł Przedpełski.

On nie mógł mieć sobie wiele do zarzucenia, bo poza jednym biegiem, w którym był ostatni, punktował tak, jak na lidera przystało. W sumie zdobył 10 punktów i 2 bonusy. W mixzone przyznał, że opady deszczu, które na kilka godzin przed zawodami nawiedziły Toruń, nieco wpłynęły na tor.

- Było troszeczkę inaczej, niż wcześniej. Nie ukrywam, że krawężnik był mocno odmoczony. Koleiny, które się nigdy nie robiły na Motoarenie, dzisiaj się robiły. Fajnie, jak można było je wykorzystać, tylko trzeba było być czujnym. Mogły one dać zwycięstwo w pojedynczych biegach - przyznał Przedpełski.

Czytaj także:
Postawa Lindgrena denerwuje kibiców Włókniarza
Mamy nowego mistrza świata!

Komentarze (3)
avatar
Tommy DeVito
25.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Dla tego Domin to Twój jedyny sezon w Pacanowie prawda?