Ekipa Zdunek Wybrzeża Gdańsk nadal ma apetyt na to, aby awansować do play-off eWinner 1. Ligi Żużlowej. Jednak nad morzem zdają sobie sprawę, że jeśli uda im się znaleźć w czołowej czwórce, to przy tak nierównej postawie o końcowy sukces będzie piekielnie ciężko.
W minioną sobotę podopieczni Eryka Jóźwiaka odjechali kolejny nieobliczalny mecz w swoim wykonaniu. Przebudził się Krystian Pieszczek, który wywalczył dwanaście punktów. Tyle że co z tego, skoro Wiktor Kułakow zdołał przywieźć ledwie pięć "oczek" i dwóch rywali za swoimi plecami - Pontusa Aspgrena oraz Kacpra Gomólskiego.
- Nie wiem jaka była tego przyczyna. Pamiętam, że gdy jechaliśmy do Rybnika w 1991 roku z Marvynem Coxem czy Johnem Davisem, tam zawsze były "siupy". Jeden łuk był śliski, drugi przyczepny. Walczyliśmy wtedy o awans w barażu i sobie poradziliśmy. Czy teraz nasi zawodnicy mieli problem z tym torem? Trudno powiedzieć, czy był zrobiony tak bardzo pod gospodarzy, skoro Kacper Gomólski nie wypadł najlepiej - przyznaje Jarosław Olszewski na łamach serwisu sport.trojmiasto.pl.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Bajerski, Kubera i Gajewski gośćmi Musiała
Zarząd, sztab szkoleniowy oraz kibice Zdunek Wybrzeża zdają sobie sprawę, że nierówna forma zawodników o statusie seniorskim, to nie jest jedyna bolączka drużyny. Starsi żużlowcy nie mogą kompletnie liczyć na wsparcie tzw. "drugiej linii", czyli zawodników do lat 24 oraz do lat 21.
- Słabsze dni liderów to nie jest jedyna bolączka. W zasadzie przez cały sezon mamy problem z juniorami i pozycją U-24. Zupełnie nie mam pojęcia co się dzieje z Alanem Szczotką, który jednego dnia zalicza dobry występ w zawodach młodzieżowych, a potem w lidze nie jest w stanie nawiązać walki z mniej doświadczonym rywalem - dodaje Olszewski.
- Tych dziur w składzie jest po prostu za dużo. Nawet jeśli wejdziemy do play-off, bez wzmocnienia się nie obejdzie. Trzeba za wszelką cenę wbić szpilkę tym, którzy zawodzą i znaleźć kogoś na wypożyczenie. Kogoś, kto dałby impuls tej drużynie. To musi być junior lub zawodnik do 24. roku życia - mówi otwarcie legenda Wybrzeża.
Sęk w tym, że wartościowych nazwisk, które mogłyby faktycznie wzmocnić pierwszoligowca, tak naprawdę nie ma. Jeśli chodzi o młodzieżowców, to rozchwytywany przez kluby Bartłomiej Kowalski, jeśli zmieni faktycznie klub na zasadzie wypożyczenia, to na pewno trafi do PGE Ekstraligi.
Niewiele lepiej wygląda sytuacja w U-24. Poza tym w klubie zdają sobie raczej sprawę z tego, że zawodnik musiałby być istnym jokerem i trafić idealnie z ustawieniami. Niewykluczone, że tutaj swoją kolejną szansę dostanie Drew Kemp. Jednak najpierw trzeba awansować do play-off.
Czytaj także:
- Nieoczywiste sytuacje w PGE Ekstralidze. Sędziowie musieli działać szybko
- Były mistrz świata juniorów w teamie zawodnika ROW-u Rybnik. Czy pomoże mu osiągnąć wyższy poziom?