Szwecja przyjęła od początku inny model walki z koronawirusem niż praktycznie cały świat. Nie zamknięto tam kraju, jak to zrobiła większość rządów. Zamiast surowego lockdownu Szwecja wybrała strategię liberalną, polegającą na zaleceniach i sugestiach.
- Trudno powiedzieć, czy ta ścieżka była dobra czy zupełnie błędna - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Per Jonsson, żużlowy mistrz świata z 1990 roku, który po dramatycznym wypadku w polskiej lidze porusza się na wózku. - Teraz to wygląda całkiem nieźle, ale były okresy, że wzrastała drastycznie liczba zakażeń i zgonów - dodaje.
- Zmieniało się to trochę u nas w trakcie całej pandemii, bo przy dużym wzroście zakażeń, hospitalizacji zamykano niektóre miejsca publiczne jak siłownie czy baseny. Na pewno jednak nie były to takie restrykcje, jak w wielu innych krajach Europy. Aktualnie życie toczy się normalnie. Pandemii na ulicach nie widać, choć obecnie też mamy przypadki nowego wariantu Omikron i zobaczymy, jaka będzie reakcja władz - zastanawia się nasz rozmówca.
Unika skupisk ludzkich
Szwedzki mistrz jest schorowanym człowiekiem i zalicza się do grupy tzw. ryzyka. - Staram się unikać dużych skupisk ludzkich i tak naprawdę, na ile mogę, nie przebywam często w miejscach publicznych. Muszę się chronić, dlatego spędzam więcej czasu w domu - tłumaczy Per Jonsson.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Ratajczak o swoim debiucie w PGE Ekstralidze. Ma ważną radę dla młodszych kolegów
Od początku pandemii COVID-19 w Szwecji z powodu koronawirusa zmarło nieco ponad 15 tysięcy osób. Dla porównania w Polsce, której populacja jest prawie cztery razy większa, pandemia pochłonęła już ponad 84,5 tys. istnień ludzkich. Pozostałe kraje skandynawskie, które miały inne podejście do walki z pandemią niż Szwecja, mają znacznie mniejszy wskaźnik zgonów, choć samych zachorowań więcej.
Społeczeństwo się zaszczepiło
Najlepiej obrazuje to statystyka zgonów na milion mieszkańców. W Szwecji to niespełna 1,5 tys. U jej sąsiadów - w Danii - 0,5 tys. w Finlandii zaledwie 240 osób, a w Norwegii jeszcze mniej, bo 192 osoby. Na tym tle Polska wygląda fatalnie. Mamy 2,2 tys. zgonów z powodu COVID-19 na milion mieszkańców. - Wydaje mi się, że w Szwecji, nawet pomimo restrykcji, społeczeństwo dosyć szybko i licznie się zaszczepiło. Mamy obecnie ponad 80 procent zaszczepionych osób. Stąd też tych zgonów nie ma tyle - uważa mieszkaniec tego kraju, Per Jonsson.
Według prognoz szwedzkich epidemiologów obecna jesień i zima przyniesie wzrost infekcji, co wynika z klimatu, czyli niskich temperatur i dużej wilgotności. Główny epidemiolog kraju, Andres Tengell apeluje do niezaszczepionych, by unikali zbiorowisk, zachowywali dystans i nie kontaktowali się z osobami z grup ryzyka. Wariant pesymistyczny w Szwecji zakłada rejestrowanie ok. 5 tysięcy nowych przypadków zachorowań dziennie.
Warto jeszcze podać jedną statystykę porównującą Polskę ze Szwecją. Oba kraje w ostatnim czasie bardzo liberalnie podeszły do restrykcji. U nas niektóre zaczęły obowiązywać dopiero od 1 grudnia. Na koniec listopada w Szwecji - otwartej bez restrykcji, ale dobrze wyszczepionej - odnotowywano raptem 142 nowe przypadki COVID-19 na milion mieszkańców. W Polsce, gdzie zaszczepiona jest nieco połowa populacji, to 616 przypadków na milion osób.
Zobacz także:
Telewizja od kilku miesięcy zabiega o rozmowę z Maksymem Drabikiem
Apator podjął już decyzję. Tak ma wyglądać sztab szkoleniowy