Obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim, bo niedawno została szczęśliwą mamą. Klaudia Szmaj nie ukrywa, że to właśnie wokół dziecka kręci się obecnie jej całe życie, ale zanim szkrab przyszedł na świat, to pracowała w serwisie samochodowym, jako specjalistka do spraw jakości.
Szmaj w rozmowie z serwisem sport.tvp.pl przyznaje, że bez odpowiedniego wsparcia trudno jest jeździć na żużlu, choćby rekreacyjnie. Zdradziła, jak to wyglądało, kiedy była reprezentantką Falubazu Zielona Góra.
- Przez wiele lat pokrywałam praktycznie wszystko z własnej kieszeni. Gdy podpisałam kontrakt w Zielonej Górze, otrzymywałam bardzo małe pieniądze. Starczyło mi praktycznie tylko na dojazdy. Za sprzęt odpowiadał mój tata. Wspierał mnie również Piotr Janowski, tata Maćka. Oni najbardziej mi pomogli. Mój kontrakt z Falubazem obowiązywał przez pewien czas i nie mogłam potem jeździć gdzieś indziej. Wiązało się to z karami finansowymi - mówi Szmaj.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Cellfast Wilki Krosno z najtrudniejszym kalendarzem na start sezonu w eWinner 1. Lidze?
Zapytana, czy kiedykolwiek uwierzyła, że może zostać profesjonalnym żużlowcem przyznaje, że początkowo tak było. W momencie, kiedy nie odczuwała żadnej presji i nie interesowały się nią media. - Zaczynałam razem z Maksymem Drabikiem. Nie byłam z nim na równi, ale dystans między nami nie był bardzo duży. Treningi to inna rzeczywistość. Przecierałam szlaki i na każdym kroku czułam kamery, aparaty, dziennikarzy - wspomina.
Zawodniczka, która licencję uzyskała w barwach klubu Orlęta Bąków dodaje, że dziś, z perspektywy czasu może śmiało przyznać, że kobiety powinny mieć swoją ligę i ścigać się między sobą, bowiem w męskim sporcie ciężko im się będzie przebić. Zarówno Szmaj, jak i Weronika Burlaga czy Monika Nietyksza zdobyły pojedyncze punkty, ale to za mało. I daleko im było do tego, co prezentuje, choćby Celina Liebmann. A ta ma już na swoim koncie sukcesy w klasie 250cc oraz pierwsze punkty w 2. Lidze Żużlowej.
Szmaj w rozmowie z Jakubem Kłyszejko opowiada również choćby o tym, że klub ze względów na zajęcia marketingowo-medialne zabraniał jej treningów, by nie doznała żadnej kontuzji.
Nie zabrakło również wątku związanego z propozycją klubu z Zielonej Góry, aby wzięła ślub z Aleksandrem Łoktajewem. Dzięki temu Ukrainiec miał uzyskać polskie obywatelstwo.
- To wstyd, że klub proponuje coś takiego dziewczynie, która chce się rozwijać i robi coś z pasji. To było żałosne. Usłyszałam teksty, że mogę dojeżdżać pociągiem, bo klub to nie jest bank - komentuje Szmaj, która nie wyklucza powrotu na tor, ale wyłącznie, by pojeździć dla własnej przyjemności.
Czytaj także:
Ekipa na 330 punktów
Odwiedził Polskę po 25 latach. Ma jeden wniosek