Żużel według Jacka to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera klubu z Torunia.
***
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski w 2021 roku znowu wzbudził wiele emocji. Dla kibiców żużla to było ważne wydarzenie ze względu na wysokie trzecie miejsce Bartosza Zmarzlika, którego niewiele osób się spodziewało. Znacznie głośniej było jednak wokół wypowiedzi Pawła Fajdka, który zakwestionował między innymi sukces naszego żużlowca. Lekkoatleta powiedział, że Zmarzlika nie powinno być nawet w 20. Reakcja środowiska żużlowego była natychmiastowa.
Na Fajdka spadła lawina krytyki, ale ja nie robiłbym z niego wroga publicznego numer jeden wśród fanów żużla. Osobiście mam do niego ogromny szacunek za to, czego dokonał w swojej karierze. Kolejny raz mamy jednak dowód, że do takich plebiscytów należy podchodzić z dystansem, a tego niestety znowu zabrakło.
Nie powinniśmy w ogóle dyskutować, czy osiągnięcia medalisty olimpijskiego ważą więcej od tych piłkarskich czy żużlowych. Tego nie da się zmierzyć. W takich konkursach kluczowa jest mobilizacja środowisk kibicowskich. Ludzie głosują na swoich idoli, a żużlowy elektorat jest bardzo mocny i przede wszystkim aktywny. To widać także na waszym portalu, kiedy pod ważnymi tekstami można przeczytać mnóstwo komentarzy. Żużlowcy powinni to bardzo docenić, bo mają w tym środowisku na kim polegać. W tym roku znowu się to potwierdziło.
Jestem jednak bardzo daleki od atakowania Pawła Fajdka, bo potrafię zrozumieć frustrację i rozgoryczenie. Żużlowcy mają pod pewnymi względami trochę łatwiej. Zwłaszcza w zestawieniu z tymi, którzy uprawiają sporty olimpijskie. Ich przedstawiciele robią wszystko, żeby raz na cztery lata osiągnąć wielki sukces. Koncentrują na tym wszystkie swoje siły. Kiedy im się udaje, to chcą być docenieni i zauważeni. Nie można im się dziwić, bo kosztuje ich to wiele wysiłku. Żużlowcy czy piłkarze co roku mają okazję, żeby zrobić wokół siebie zamieszanie i mieć swoje pięć minut. Oni nie funkcjonują od igrzysk do igrzysk. Warto o tym pamiętać.
Nie mam jednak wątpliwości, że Paweł Fajdek przesadził, kiedy stwierdził, że Bartosza Zmarzlika nie powinno być nawet w czołowej 20. W tym przypadku emocje chyba wzięły górę i poszedł o jeden most za daleko.
Podsumowując, zalecam podchodzenie do takich plebiscytów z większym dystansem. Trzeba je traktować jak dobrą zabawę. Poza tym mam wrażenie, że powinna zmienić się nazwa całej tej zabawy. Już czas wybierać nie najlepszego, ale najpopularniejszego sportowca roku. Słowo najlepszy nie oddaje sensu całej tej zabawy i jest szkodliwe, bo niektórzy biorą to wszystko zbyt serio.
Zobacz także:
Były mistrz Polski w areszcie
Komu kibicują celebryci?
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mecze w poniedziałki? Ekspert komentuje: "Silniejszy będzie dyktował warunki"