Żużel. Ten mecz dał wiarę w utrzymanie Sparty w trudnym dla niej sezonie. Koncertowa jazda Woffindena!

 / Na zdjęciu: Tai Woffinden
/ Na zdjęciu: Tai Woffinden

Sezon 2013 był bardzo ciężki dla klubu z Wrocławia. Decyzja o zmniejszeniu ligi z 10 do 8 drużyn od kolejnego sezonu była niczym wyrok dla broniącej się przed spadkiem Sparty. Do obrony Ekstraligi przystąpiła ona oszczędnościowym składem.

21 kwietnia 2013 roku na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, w ramach 4. kolejki ENEA Ekstraligi, odbyło się spotkanie Betard Sparty i ówczesnego drużynowego mistrza Polski - Unii Tarnów.

Gospodarze przystępowali do tego meczu po dwóch wyjazdowych porażkach (w Toruniu i Gnieźnie), z kolei ekipa gości miała za sobą udane spotkanie z leszczyńską Unią, z którą pewnie wygrała na swoim stadionie.

Przed sezonem podjęto decyzję o zmniejszeniu ligi z dziesięciu do  ośmiu drużyn. W związku z tym, w sezonie 2013 z najwyższą klasą rozgrywkową miały się pożegnać aż trzy drużyny. W gronie kandydatów do spadku była Sparta. W tamtym okresie żużel we Wrocławiu nie był popularny. Brakowało sponsorów, wyników, a odstraszający wyglądem stadion nie przyciągał nowych kibiców.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta podpowiada siostrzeńcowi jak jeździć w Grudziądzu! "On to robi inaczej"

W sezonie 2013 Sparta zbudowała skład, na jaki było ją stać. W związku z tym, angaż w tym klubie znaleźli zawodnicy tacy jak Troy Batchelor, Peter Ljung czy Zbigniew Suchecki. O sile miał stanowić krajowy lider i kapitan wrocławskiej ekipy Tomasz Jędrzejak, a także zakontraktowany rok wcześniej jako wzmocnienie drugiej linii Tai Woffinden. Nikt jednak wtedy się nie spodziewał, że eksplozja formy Brytyjczyka przypadnie na ten właśnie rok.

Po przeciwnej stronie mistrzowie Polski z zawodnikami uznanymi i doświadczonymi na ekstraligowym polu. Takie nazwiska jak Janusz Kołodziej, Martin Vaculik, Leon Madsen, a także wychowanek wrocławskiego klubu Maciej Janowski oraz robiący z roku na rok coraz większe postępy Artiom Łaguta musiały robić wrażenie na rywalach.

Mecz, który miał być pokazem siły Unii, okazał się niesamowicie wyrównanym widowiskiem od pierwszego do ostatniego wyścigu. Pechowo dla Sparty zakończył się młodzieżowy, w którym w pierwszej odsłonie nerwów nie utrzymał Patryk Dolny i wjechał w taśmę. W powtórce osamotniony Łukasz Bojarski, jadąc na trzeciej pozycji, nie utrzymał panowania nad motocyklem i upadł na tor. Spowodował to problemy z barkiem, przez co zawodnik nie kontynuował jazdy w dalszej fazie meczu.

Przed ostatnim biegiem dnia było 43:40 dla tarnowian, więc tylko podwójne zwycięstwo wrocławian dawało triumf Sparcie. W ostatniej odsłonie dnia Woffinden po starcie wywiózł na zewnętrzną Madsena, a potem przez cztery okrążenia asekurował jadącego z nim Jędrzejaka broniącego się przed atakami Łaguty, pokazując koledze z pary, którą ścieżką ma jechać.

Mecz ku wielkiej radości kibiców zakończył się zwycięstwem gospodarzy 45:44. Bohaterem tego spotkania był Brytyjczyk, który przywiózł komplet punktów, bijąc rekord toru i jednocześnie będąc autorem najlepszego ataku w meczu, gdzie w biegu dziewiątym, jadąc na trzeciej pozycji, wjechał między Madsena i Vaculika, wysuwając się na prowadzenie.

- Zeszły rok pokazał, że dziesięć drużyn w Ekstralidze nie było złą opcją. Mieliśmy przez całą ligę wyrównane rozgrywki, dużo się działo i myślę, że szkoda będzie w tym sezonie tych trzech drużyn, które spadną. Jeżeli miałaby być to taka drużyna jak Sparta, to będzie to ze szkodą dla polskiego speedwaya - stwierdził komentujący spotkanie Adam Skórnicki.

- Wrocławscy zawodnicy pojechali dobrze dwa poprzednie spotkania, ale potrzebowali zwycięstwa. Rozmawialiśmy już w trakcie spotkania o spadającej frekwencji, stadionie, brakowało też wyniku sportowego i takie momenty są bardzo ważne, dla klubu, zawodników i kibiców. Niewielu fanów we Wrocławiu wierzyło w sukces w dniu dzisiejszym, więc takie zwycięstwo trochę niespodziewane musi dodać wiary i chęci do dalszej pracy. Takie momenty mogą odmienić losy drużyny. Przy obecnym regulaminie niektórzy spisywali tą drużynę na spadek, a okazuje się, że jeszcze za wcześnie - powiedział natomiast siedzący w studiu Krzysztof Cegielski.

Istotnie, po tym meczu już nikt nie patrzył na Spartę jak na dostarczyciela punktów. W samym Wrocławiu kibice zaczęli wierzyć, że obrona miejsca w Ekstralidze jest możliwa. To właśnie to spotkanie zapoczątkowało długą i wyboistą drogę do końcowego sukcesu, jakim było w przypadku Sparty siódme miejsce, które gwarantowało utrzymanie w najwyższej klasie.

Zobacz także:
Żużel. Korespondencyjna walka o 1. Ligę. Polonię uratował mały cud w Krośnie, ale i zdobyty tam wcześniej bonus
Tym meczem otworzyli sobie bramę do Ekstraligi. Tak blisko nie byli potem przez 14 lat

Komentarze (1)
avatar
Tomek z Bamy
13.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Sciagniecia Woffiego do Wroclawia,to ogromna zasluga legendy Sparty-Don Bartolo Czekanskiego. Widzial chlopaka na angielskich torach bedac na wyspach w odwiedzinach u swoich przyjaciol z Speedw Czytaj całość