Dla Betard Sparty Wrocław był to dopiero drugi mecz na odrestaurowanym i przebudowanym Stadionie Olimpijskim. Tydzień wcześniej wygrała z Get Well Toruń (51:39), a dodatkowo dwa dni wcześniej pokonała na wyjeździe Fogo Unię Leszno (46:44), więc do starcia ze Stalą Gorzów przystępowała w doskonałych nastrojach, choć była też świadoma klasy najbliższego rywala. A był on przecież aktualnym drużynowym mistrzem kraju.
Miejscowi prowadzili po dwóch gonitwach 8:4, a w trzecim ich oponent stracił ważne ogniwo. Kontuzji obojczyka tuż po starcie doznał Krzysztof Kasprzak, więc sytuacja zespołu prowadzonego z trybun przez trenera Stanisława Chomskiego (to efekt dwutygodniowej kary nałożonej po spotkaniu inauguracyjnym sezon) stała się jeszcze trudniejsza. Co więcej, Bartosz Zmarzlik nie był już juniorem, a niedoświadczona formacja młodzieżowa nie dawała wielkich nadziei na zastąpienie kolegi. Brakowało więc "armaty" na tej pozycji.
Kasprzak musiał być zastępowany z rezerw taktycznych. Pierwsza była wprowadzona przy wyniku 9:21. Gorzowianie nie dawali już bardziej uciec wrocławianom, lecz trudno było im zmniejszać straty. Trzeba zaznaczyć, że pozostała czwórka seniorów nie notowała większych wpadek, choć dla przykładu Zmarzlik nie wygrał tego dnia... ani razu indywidualnie.
Nadmieńmy, że Sparta też miała pewne zawirowania kadrowe, bo zawodnikiem zastępowanym był kontuzjowany Vaclav Milik. Sytuacja programowa jednych i drugich była więc z psychologicznego punktu widzenia diametralnie inna. Stal musiała wspiąć się na wyżyny, żeby myśleć o pozytywnym zakończeniu spotkania. Jak potem przyznał Chomski, mimo tego, że urazu doznał Kasprzak, taktycznie wszystko się jednak spięło i to pozwoliło na powrót do gry.
A przecież po początku zawodów wydawało się to wręcz niemożliwe. Po równaniu toru przed czwartą serią było 34:26 dla ekipy trenera Rafała Dobruckiego, więc dalej możliwe były rezerwy. Kasprzak był przewidziany do jedenastego, więc zastąpił go Martin Vaculik. Tyle tylko, że Słowak miał do tej pory zaledwie trzy punkty w dorobku. W parze z Nielsem Kristianem Iversenem wygrali jednak 5:1 i mistrzowie kraju zaczęli łapać kontakt.
Chwila euforii została natychmiastowo zmącona wydarzeniami z kolejnego biegu. Przemysław Pawlicki po upadku został wykluczony, a osamotniony Rafał Karczmarz zanotował defekt już na samym starcie. Spartanie pomknęli po triumf 5:0 i w tym momencie powoli mogli wypatrywać szczęśliwego zakończenia tego meczu. Było 40:32 i dobrze dysponowany Tai Woffinden w obsadzie ostatniego wyścigu przed nominowanymi.
Napędzony Vaculik i mijający na drugim okrążeniu parę gospodarzy Zmarzlik podtrzymali jednak Stal przy życiu. Po przerwie Słowak i odrodzony Pawlicki zrobili to samo, co oznaczało już tylko 42:41 dla Sparty. W decydującym momencie fenomenalnie dysponowany Iversen (zdobył 14 punktów i 2 bonusy) wygrał, a Zmarzlik szybko zostawił za sobą Woffindena i jeszcze był bliski drugiej lokaty. 45:44 dla Gorzowa stało się faktem.
- Jestem bardzo wdzięczny za to zwycięstwo. Działamy jak drużyna i cieszymy się jazdą. Bardzo się ze sobą komunikujemy, pomagamy sobie. Niels mi pomógł z ustawieniami. To właśnie on mi powiedział, co trzeba założyć. Jak to założyłem, to zadziałało. Chciałbym przy okazji podziękować Nielsowi za tę pomoc - powiedział po meczu wyraźnie zadowolony Vaculik, który docenił wsparcie od lidera swojej drużyny.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Ligowy rzemieślnik, który lubił zaskoczyć w Grand Prix. Stefan Dannoe starty w cyklu zakończył jednak po skandalu
Korespondencyjna walka o 1. Ligę. Polonię uratował mały cud w Krośnie, ale i zdobyty tam wcześniej bonus
ZOBACZ WIDEO Czy Krzysztof Gałańdziuk poprowadzi Apator sam? Klub komentuje