Od sezonu 2022 w polskim żużlu będą obracać się pieniądze jakich jeszcze nie było. PGE Ekstraliga podpisała z Canal Plus na lata 2022-2025 umowę na kwotę 242 milionów złotych, a to oznacza, że rocznie na ekipy z najwyższej klasy rozgrywkowej podzielone zostanie ponad 60 milionów złotych (więcej TUTAJ).
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ta kwota jest ogromna. Jednakże w rozmowie z Magazynem Żużel przed nadmiernym hurraoptymizmem przestrzegał Józef Dworakowski, współwłaściciel Fogo Unii Leszno.
- Wprowadzenie kontraktu telewizyjnego, a dzisiejsze koszty to coś zupełnie innego. Nikt nie spodziewał się, że w 2021 roku wszystko pójdzie tak drastycznie do góry. Teraz jak patrzę to 30 proc. otrzymanych pieniędzy z kontraktu trzeba wydać na dodatkowe rzeczy, które są wymagane - mówił Józef Dworakowski.
ZOBACZ WIDEO Jakim echem w Rosji odbiją się sankcje na sportowcach?
Współwłaściciel zwraca uwagę, że drastyczny wzrost kosztów życia w połączeniu z chęcią dorobienia się przez niektóre osoby z otoczenia zawodników znacząco wpłynęły na planowane budżety.
- Zwróćmy uwagę na to, że wygórowane żądania już najmłodszych zawodników zaczynają się od jego "otoczki" - wskazywał były prezes klubu.
- Ja uważam, że żądania na sezon 2022 względem 2021 wzrosły średnio o 25 proc. - mówił Dworakowski. - Nie ma znaczenia czy mówimy o seniorze, czy juniorze. Jednemu damy więcej, a innemu mniej. Generalnie mowa o 20 proc. i to dotyczy całego sportu żużlowego - tłumaczył były prezes leszczyńskiego klubu.
Zdaniem Józefa Dworakowskiego należy również pamiętać o tym, że nowy kontrakt telewizyjny to również nowe wymagania wobec klubów. Oprócz infrastruktury, zespoły z najwyżej klasy rozgrywkowej będą musiały mieć drugie drużyny rywalizujące w U-24 Ekstralidze. To natomiast generuje niemałe koszty.
- We wtorek, w ciągu tygodnia nikt nie przyjdzie na stadion. Na dzień dzisiejszy patrzę pod względem finansowym na to jako wyrzut pieniędzy z klubu. To jest tak kosztowne, że się w głowie nie mieści. Nawet same zabezpieczenie tych wtorkowych meczów to ogromne kwoty. Te szacowane koszty, które były w 2020 roku w tym momencie są nic nie warte - podsumował Dworakowski.
Zobacz także: Rosyjska młodzież miała spore nadzieje z Polską
Zobacz także: Unia Leszno nie chce wprowadzenia "gościa"