Pod dużym znakiem zapytania stała przyszłość niemieckiego stadionu w Mulmshorn. Powodem była firma Energy Engineering Germany, która stale się rozwija i wytwarza kolejne płyty fotowoltaiczne. Na terenie stadionu chciała wystartować z kolejnym projektem, jednak ten został odrzucony przez lokalną radę polityków.
To nie był jednak koniec problemów klubu. Właściciel terenu - Heiko Cordes już wcześniej rozwiązał umowę najmu z działaczami, więc ten musiał szukać innego rozwiązania, aby przetrwać. Plan zakładał budowę zwykłego toru żużlowego, ale w innej lokalizacji.
Dziś już wiemy, że brak perspektyw na zmianę decyzji przez polityków sprawił, że firma EEG odpuściła, z kolei właściciel miejsca, gdzie znajduje się tor wznowił rozmowy z działaczami. I udało się osiągnąć porozumienie. Jak informuje portal speedweek.de - umowa została podpisana na pięć lat z możliwością przedłużenia o kolejne trzy.
Działacze już szykują się do organizacji zawodów międzynarodowych, które będą 47. edycją ścigania na długim torze, w tym miejscu połączona z imprezą dla sidecarów. Odbędą się one 10 lipca. Jednak warkot motocykli będzie słyszalny w tym miejscu już w kwietniu, bowiem w nadchodzący weekend zawitają tam juniorzy z kategorii A oraz ci, którzy jeżdżą we Flat Tracku.
Czytaj także:
Wybrzeże szuka wzmocnienia. Wiadomo, kiedy może dojść do transferu!
Maksym Drabik zabrał głos po powrocie na tor
ZOBACZ WIDEO "Nadzieja umiera ostatnia". Dyrektor Apatora mówi o przywróceniu Sajfutdinowa do rozgrywek