W połowie lutego szwedzkie media poinformowały o kolejnych problemach z prawem Antonio Lindbaecka, a mianowicie miał prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Szybko zareagowała na to Masarna Avesta, która postanowiła zerwać kontrakt ze swoim zawodnikiem.
Żużlowiec trafił do ośrodka odwykowego i skupiał się nie tylko na tym, po co tam przebywa, ale również na powrocie do sportu. Jego polski klub - Aforti Start Gniezno nie był aż tak ostry w stosunku do byłego uczestnika Grand Prix, co Masarna i jedynie go zawiesił do czasu złożenia wyjaśnień.
I wszystko wskazuje na to, że klub z pierwszej stolicy da mu szansę, bowiem ten w poniedziałek odbył sesję treningową w Gnieźnie, a kilka godzin później wziął udział w sparingu ze SpecHouse PSŻ-em Poznań. I wjechał w niego z wysokiego "C", bowiem dwa pierwsze biegi wygrał, a w drugim starcie jego plecy oglądał Rune Holta.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Czeka ich trudne zadanie. Kubera: Jesteśmy na to gotowi
- Czuję się pewnie, czuję, że mogę dać drużynie solidne wsparcie i tak będzie. Jeździ mi się tutaj rewelacyjnie, naprawdę uwielbiam gnieźnieński owal, jest on chyba moim ulubionym. Potrzebuję więcej treningu, aby w pełni się dopasować - powiedział po meczu Lindbaeck w rozmowie ze sportowegniezno.pl.
Druga faza meczu już tak dobra dla Lindbaecka nie była, bowiem w trzeciej serii przy jego nazwisku pojawiło się zero, a do czwartego wyścigu nie wyjechał. Mimo wszystko może być zadowolony z wyniku, a menadżer drużyny Błażej Skrzeszewski z tego, że ma kolejnego kandydata do składu. - To jest mój cel i po to przyjechałem do Polski. Zobaczymy co się wydarzy, ale ja melduję gotowość - dodał.
Czytaj także:
Był lojalny wobec klubu, a dostał cios w policzek. "Dla mnie to był szok!"
Zawodnicy za późno wyruszyli na mecz. Wysyłali po nich... karetkę