Żużel. Przewodniczący GKSŻ o zachowaniu Pedersena i latających kamieniach

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki i Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki i Nicki Pedersen

Tegoroczny finał Mistrzostw Polski Par Klubowych przeszedł do historii. O tym, co działo się w Poznaniu mówi się do teraz, jednak nie za sprawą emocji sportowych, a wydarzeń, które miały miejsce na Golęcinie.

W mediach społecznościowych Taia Woffindena ukazały się zdjęcia dosyć dużych kamieni, które wrocławska ekipa znalazła podczas obchodu tor. Jeden z nich uderzył Jasona Doyle'a, u którego było podejrzenie złamania.

Tomasz Bajerski w rozmowie z naszym serwisem potwierdził problem i zapewnił, że do dwóch tygodni sprawa ma zostać załatwiona. Zareagował na to przewodniczący GKSŻ - Piotr Szymański.

- To się nie powinno było zdarzyć i za to organizatorzy przepraszają. Mieli oni jednak dość nieoczekiwane problemy z torem. Byłem na stadionie tydzień przed imprezą, więc mogę powiedzieć, że wtedy to wyglądało o wiele gorzej - powiedział w rozmowie z polskizuzel.pl.

ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika

In minus poznańskiej imprezy była również postawa Nickiego Pedersena. Duńczyk w pierwszym biegu dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz nie zrozumiał się na torze z Przemysławem Pawlickim, który swoją szarżą po krawężniku "odprowadził" kolegę z pary na szeroką.

Trzykrotnego czempiona kraju więcej na torze nie ujrzeliśmy, a Janusz Ślączka pytany o powody odpowiadał, że jest to kwestia chęci większego objeżdżenia u Krzysztofa Kasprzaka. Sęk w tym, że Pedersen jeszcze w trakcie turnieju spakował się i opuścił stadion. - Ta sprawa zdecydowanie wymaga wyjaśnienia, bo nie może być tak, że jeden z zawodników nie przychodzi na dekorację. Jeśli chcemy, żeby takie imprezy traktowano poważnie, to zdecydowanie nie możemy pozwolić na to, że ktoś nie odbiera medalu - dodał Szymański.

Czytaj także:
Był lojalny wobec klubu, a dostał cios w policzek. "Dla mnie to był szok!"
Zawodnicy za późno wyruszyli na mecz. Wysyłali po nich... karetkę

Źródło artykułu: