W mediach społecznościowych Taia Woffindena ukazały się zdjęcia dosyć dużych kamieni, które wrocławska ekipa znalazła podczas obchodu tor. Jeden z nich uderzył Jasona Doyle'a, u którego było podejrzenie złamania.
Tomasz Bajerski w rozmowie z naszym serwisem potwierdził problem i zapewnił, że do dwóch tygodni sprawa ma zostać załatwiona. Zareagował na to przewodniczący GKSŻ - Piotr Szymański.
- To się nie powinno było zdarzyć i za to organizatorzy przepraszają. Mieli oni jednak dość nieoczekiwane problemy z torem. Byłem na stadionie tydzień przed imprezą, więc mogę powiedzieć, że wtedy to wyglądało o wiele gorzej - powiedział w rozmowie z polskizuzel.pl.
ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika
In minus poznańskiej imprezy była również postawa Nickiego Pedersena. Duńczyk w pierwszym biegu dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz nie zrozumiał się na torze z Przemysławem Pawlickim, który swoją szarżą po krawężniku "odprowadził" kolegę z pary na szeroką.
Trzykrotnego czempiona kraju więcej na torze nie ujrzeliśmy, a Janusz Ślączka pytany o powody odpowiadał, że jest to kwestia chęci większego objeżdżenia u Krzysztofa Kasprzaka. Sęk w tym, że Pedersen jeszcze w trakcie turnieju spakował się i opuścił stadion. - Ta sprawa zdecydowanie wymaga wyjaśnienia, bo nie może być tak, że jeden z zawodników nie przychodzi na dekorację. Jeśli chcemy, żeby takie imprezy traktowano poważnie, to zdecydowanie nie możemy pozwolić na to, że ktoś nie odbiera medalu - dodał Szymański.
Czytaj także:
Był lojalny wobec klubu, a dostał cios w policzek. "Dla mnie to był szok!"
Zawodnicy za późno wyruszyli na mecz. Wysyłali po nich... karetkę