Żużel. Nowy trener Orła mówi jak trafił do klubu i co z nadwyżką seniorów w drużynie

WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Michał Widera
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Michał Widera

- Jestem w tym miejscu, w którym jestem tylko dzięki rekomendacji Adama Skórnickiego i tego, że Witold Skrzydlewski był zainteresowany, abym zaangażował się w łódzki klub - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, Michał Widera.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Pana obecność w Orle Łódź, to spore zaskoczenie. Proszę opowiedzieć, jak doszło do waszej współpracy.

Michał Widera, trener Orła Łódź: Pierwszą rozmowę odbyłem z Adamem Skórnickim, bo nie było opcji, żebym kogoś próbował "wysadzić z siodła". "Skóra" zdał relację, że prawdopodobnie nie będzie mógł pełnić ról, które sprawuje, bo dużo czasu pochłania mu Rawicka Akademia Żużla. Już po pierwszym miesiącu podróży, adaptacji i pracy w nowym miejscu stwierdził, że nie da rady i zapytał, czy nie byłbym zainteresowany pracą u Witolda Skrzydlewskiego.

Powiedziałem mu, że jeśli zajdzie taka potrzeba, a on sobie to przemyśli i będzie pewien, niech pan Witold zadzwoni i jestem gotów udać się do Łodzi na niezobowiązujące rozmowy, by poznać jego wizję oraz, aby on wiedział, jak ja to widzę. Złapaliśmy dobry kontakt i jestem w tym miejscu, w którym jestem. Ale to tak jak podkreślam, tylko dzięki rekomendacji Adama Skórnickiego i tego, że Witold Skrzydlewski był zainteresowany, abym zaangażował się w łódzki klub. Na treningach łódzkiej drużyny jestem już trzeci tydzień.

ZOBACZ WIDEO Jest niezadowolony z debiutu w PGE Ekstralidze. Mówi o różnicach z eWinner 1. Ligą

A po przygodzie ze Stalą Rzeszów dużo miał pan ofert?

Są rokrocznie różne pytania lub niezobowiązujące rozmowy. Mam ten komfort, że nie żyję z żużla, ale chętnie, jak rozmowa jest rzeczowa - dla żużla. W ubiegłym roku zadzwoniono do mnie po trzech latach niebytu w tym sporcie, bo miałem wypadek i złamałem oczodół więc była przerwa na rehabilitację. Po rzeszowskiej przygodzie chciałem odpocząć, bo to był karkołomny sezon, który kosztował mnie wiele nerwów. Jednak złej rzeczy ogólnie na klub nie powiem, a w szczegóły wdawać się więcej nie będę.

Witold Skrzydlewski słynie ze swojego charakteru i tego, że nie gryzie się w język w rozmowach z mediami, więc czasem nawet i publicznie potrafi kogoś skrytykować. Pracując w Orle, trzeba być nieco bardziej odpornym psychicznie?

Jestem bardzo odporny, ale też to, co lubię w ludziach, to prawdomówność, oraz że mówią prosto z mostu. Zawsze lepiej powiedzieć sobie coś wprost, niż za pomocą mediów, bo to nie rozwiąże problemów, a to, co w szatni, powinno zostać w szatni. Myślę, że zawodnicy, którzy jeżdżą dla Orła, są już przyzwyczajeni do takich wypowiedzi, które często czytałem z zainteresowaniem przekazu. Obecnie komunikacja w naszej drużynie jest dobra.

W Orle Łódź będzie pan współpracował z Piotrem Świderskim. On już się przewijał podczas pana rozmów z Adamem Skórnickim, czy to jest jednak nieco świeższy temat? A może to pan chciał kogoś do pomocy w sztabie?

Piotr pojawił się podczas rozmowy z Witoldem Skrzydlewskim, który powiedział, że jeśli potrzebowałbym kogoś do pomocy, to śmiało. Ja byłem "za", bo np. w kolejnym tygodniu, kiedy to będąc sam, musiałbym przygotować drużynę do piątkowego i sobotniego meczu, a w środę i czwartek mamy DMPJ w Częstochowie. I takich sytuacji obstawiam, że będzie wiele, więc ten sztab, który będzie odpowiedzialny za drużynę, jest fajnie rozłożony. Kiedy są dwie osoby, można te obowiązki logistycznie podzielić. Współpracujemy dopiero kilka dni, ale mamy wspólny mianownik, dużo rzeczy zbieżnie widzimy, a jak się różnimy, to dochodzimy do konsensusu. Na razie ta współpraca układa się dobrze, ale to na koniec sezonu będziemy oceniać.

Michał Widera zastąpi Adama Skórnickiego w roli trenera Orła Łódź
Michał Widera zastąpi Adama Skórnickiego w roli trenera Orła Łódź

A czy Piotr Świderski w jakikolwiek sposób będzie zaangażowany w pierwszą drużynę, czy cała odpowiedzialność za wynik oraz przygotowanie toru będzie spoczywała na panu?

Jestem odpowiedzialny za drużynę, przygotowanie toru wraz z toromistrzem, który był, jest i będzie zawsze bardzo ważnym ogniwem. Jestem pełen optymizmu i cieszę się, że mam takiego człowieka w łódzkim teamie. Wychodzę z założenia, że każde ogniwo w klubie tworzy istotną część całości - od ludzi z biura poprzez wszystkich, którzy pomagają nawet z grackami na torze. Stanowimy całość i monolit, który ma sprawnie funkcjonować.

Skoro już rozmawiamy o torze, to chciałem pana zapytać o mecz z ROW-em Rybnik. W mediach społecznościowych klub przekonywał, że można było jechać o godzinie 18, z kolei Luke Becker poparł decyzję o odwołaniu meczu. A jakie jest pana zdanie?

Byłem na miejscu od kilku dni i warunek był jeden, że musi przestać padać deszcz. Padało całą noc, a przestało dopiero ok. godziny 7:30 i od razu zaczęliśmy ściągać wodę szczotkami. Dzień wcześniej padało stwierdzenie, że mecz może się uda przesunąć w sobotę na 18, a w dniu meczu taką narrację słyszałem kilkukrotnie, że to właśnie na tę godzinę mamy przygotować tor. Nie brałem udziału w posiedzeniach Jury, stąd też moja wiedza może być niepełna, ale o godzinie 13 zapadła decyzja, że mecz zostaje odwołany. Wtedy jednak słońce zaczęło mocno przesuszać tor. Zgodzę się z tym, że do 13 tor był nieregulaminowy, ale między 13 a 18 mamy kilka godzin słońca. Skoro była cała ekipa, również telewizyjna, to mogliśmy poczekać i sprawdzić go podczas próby toru. Kiedy odjeżdżałem ze stadionu, ten tor wyglądał naprawdę coraz lepiej. Istniała duża szansa, że tor na 18:00 byłby "ready", zwłaszcza że można było już wjechać ciężkim sprzętem i siatką dodatkowo przesuszać. Z mojego punktu widzenia, jako gospodarze dołożyliśmy wszelkich starań, aby mecz się odbył.

Do drużyny dołączył pan pół roku po okienku transferowym, więc naturalnie nie miał pan wpływu na jego budowę. Jednak to nie przeszkadza w tym, aby go ocenić, więc jak pan widzi potencjał swojej drużyny?

Skład wygląda bardzo fajnie i cieszę się, że zarząd klubu wespół z trenerem utrzymali trzon zespołu i udało się go dozbroić. Co prawda jest jeden senior więcej, ale skład wygląda dobrze. Wydaje mi się, że powinniśmy jechać z dużą nutą optymizmu. Nie nakładamy na siebie presji, chcemy dawać satysfakcję kibicom ze swojej jazdy, a zawodnicy mieli radość ze ścigania. Te wyniki na początku sezonu są bardzo niespodziewane. My postaramy się, aby dawać jak najwięcej pozytywnych emocji łódzkim kibicom. Najważniejsza jest radość, by kibice mieli ogromną satysfakcję i pozytywne emocje na twarzach, a na naszym torze były świetne spotkania i ciekawe widowiska sportowe.

Wspomniał pan o nadwyżce jednego zagranicznego seniora, a taki nadmiar macie też w kategorii do lat 24. Dla sztabu szkoleniowego to może być dobre rozwiązanie, bo jest w kim rotować, ale dla samych zawodników niekoniecznie. Czy jest opcja, że któryś z nich wkrótce odejdzie na wypożyczenie?

Mamy trzech dobrej klasy zawodników, a każdego z nich oceniam bardzo wysoko. Rotacja wprowadza nerwowość, więc dobrze mieć stabilny personalnie skład, który płynnie przechodzi przez kolejne etapy budowania zespołu, czyli formowanie, docieranie, normalizacja i działanie. Im wcześniej dojedziemy do czwartego etapu, tym lepiej dla zawodników. Dajemy sobie co najmniej trzy mecze, a później będziemy decydować, co dalej. Usiądziemy na kawie u Witolda Skrzydlewskiego i będziemy analizować, jakie mamy rozwiązania i co z tym począć. Zrobimy tak, aby być fair play, bo pan Witek to człowiek honoru, ale też twardy biznesmen.

Po trzeciej kolejce jeden z seniorów Orła może pożegnać się z zespołem
Po trzeciej kolejce jeden z seniorów Orła może pożegnać się z zespołem

Załóżmy, że jest już po trzeciej kolejce i podejmujecie decyzje, co dalej. Zgodzi się pan, aby jeden z zawodników zasilił waszego ligowego rywala, czy preferowałby pan jego jazdę np. w niższej lidze?

Na pewno nauczony jestem ostrożności i niewróżenia z kuli. W żużlu jest dynamika dnia i na ten moment nie ma co za dużo myśleć, co będzie za trzy lub pięć kolejek. Będziemy rozmawiać najpierw z zawodnikami potem z klubami, które się odezwą w tej sprawie z każdej ligi. Na razie jednak dajemy sobie czas minimum do trzeciej kolejki. Może uda się też znaleźć inny złoty środek?

Co pan ma na myśli?

Regulamin przewiduje zawodnikom, którzy nie jeżdżą coś na wzór "postojowego", albo bardziej gotowości do meczu. Na pewno będziemy chcieli znaleźć rozwiązanie, które zadowoli wszystkie strony, czyli nie tylko zawodników, ale również sztab szkoleniowy i zarząd.

A w formacji młodzieżowej przewidujecie jakieś roszady?

Na chwilę obecną jesteśmy dostatecznie zadowoleni z tego, co prezentują juniorzy, tutaj widać kawał dobrej roboty Adama Skórnickiego. Dużo pracy przed chłopakami, bo z młodzieżą jak z syfonem ostrożnie i z dyscypliną, bo może wystrzelić. Nie wykluczamy na ten moment kwestii wypożyczenia, by zapewnić jak najwięcej jazdy. Na razie robią spokojne postępy i czas pokaże, ile trzeba jeszcze włożyć pracy w ich progresję. Przed nami pierwsze rundy DMPJ, ale trzeba ich pochwalić za to, że palą się do jazdy i to nam się bardzo podoba.

Czytaj więcej:
Ważny gest polskiego klubu. Chce, aby jego przekaz trafił do Rosjan
Menedżer Łaguty w boksie Czugunowa

Źródło artykułu: