Wszystko zaczęło się w sobotę około godziny 13, kiedy to ROW Rybnik w mediach społecznościowych opublikował wideo ukazujące stan łódzkiego toru. Nie wyglądał on optymistycznie i już wtedy pojawiły się pierwsze głosy mówiące o możliwym odwołaniu meczu.
Niespełna godzinę później pojawiła się informacja, że spotkanie w Łodzi zostaje przesunięte o 90 minut i zamiast o 16:30, to wystartuje o godzinie 18. W tym czasie gospodarze mieli przygotować tor bezpieczny do ścigania.
Upłynęło zaledwie kilka minut i w mediach społecznościowych Canal+ Speedway oraz na profilu szefa żużla tej stacji Marcina Majewskiego ukazała się wieść o odwołaniu meczu. To wprowadziło spory chaos informacyjny, bowiem oficjalnego komunikatu w tym temacie nie było żadnego.
ZOBACZ WIDEO Tłumaczymy zmiany w regulaminach przed sezonem 2022
Ostatecznie faktycznie mecz nie doszedł do skutku. Łodzianie bardzo szybko wydali komunikat, w którym prezes honorowy klubu Witold Skrzydlewski nie krył oburzenia zaistniałą sytuacją oraz oskarżał telewizję o kłamstwo. Działacz dodał, że to telewizja miała sobie nie życzyć meczu o 18. Dodatkowo klub w social mediach stale relacjonował, jak prezentuje się tor nad którym świeciło mocne słońce.
Skrzydlewski w dosadnych słowach wypowiadał się również w poniedziałkowym wywiadzie dla WP SportoweFakty. - Wiadomo, że oficjalnie mecze odwołuje sędzia, ale nie czarujmy się, bo dobrze wiemy, że chodzi o coś innego. Już oświadczenie GKSŻ, które pojawiło się w internecie, wskazuje na to, że było coś na rzeczy z jechaniem tego spotkania o 18:00. My sobie tego nie wymyśliliśmy - mówił.
Komentarz w tej sprawie wydała również Główna Komisja Sportu Żużlowego, która przekazała, że mogło dojść do drobnego nieporozumienia z komisarzem toru, który miał jako pewnik potraktować słowa o możliwości przesunięcia meczu o półtorej godziny. Tor jednak podczas żadnego ze spotkań Jury nie został odebrany, jako nadający się do jazdy.
W niedzielę głos w sprawie m.in. oskarżeń ze strony łódzkiego działacza zabrała redakcja CANAL+Polska. W oświadczeniu mogliśmy przeczytać, że skandaliczne były oskarżenia wobec ekipy telewizyjnej, bo takowa nie podejmuje decyzji o odwołaniu meczów. Zapowiedziano skierowanie pisma do PZM z wnioskiem o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do władz klubu.
Okazuje się, że decyzję sędziego i Jury o odwołaniu spotkania popiera m.in. jeden z liderów Orła Łódź - Luke Becker, którego na Twitterze zacytował dziennikarz Mateusz Kędzierski.
"Szczerze mówiąc, tor z daleka wyglądał nieźle, ale z bliska nie było już tak kolorowo. Dobrze, że mecz został odwołany" - przekazał mu Becker, który w niedzielny wieczór obserwował starcie Betard Sparty Wrocław z For Nature Solutions Apatorem Toruń. Młodzian przybył na Stadion Olimpijski m.in. z Gregiem Hancockiem.
Dziś na Olimpico w roli kibica był @L_u_k_e_22_, który przyjechał na stadion z @GregHancock45. Pogadaliśmy o tym, co miało miejsce wczoraj w Łodzi. "Szczerze mówiąc, tor z daleka wyglądał nieźle, ale z bliska nie było już tak kolorowo. Dobrze, że mecz został odwołany" - przyznał.
— Mateusz Kędzierski (@mateusz_ked) April 10, 2022
Czytaj także:
Stanisław Chomski docenił rywala. "Przechytrzył nas"
Michelsen mógł wpędzić Zmarzlika w kompleksy