Dysponują gigantycznymi pieniędzmi. Przeskoczyli siatkówkę, a gonią już tylko piłkę nożną

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Zdjęcie podniebnego sektora na stadionie w Lublinie
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Zdjęcie podniebnego sektora na stadionie w Lublinie

Hossa finansowa w polskim żużlu trwa w najlepsze, a pod względem budżetów kluby PGE Ekstraligi przegoniły już zespoły z siatkarskiej PlusLigi i koszykarskiej Energa Basket Ligi. W Polsce żużel goni już tylko piłkę nożną.

Współpraca Marcin Musiał

Jeszcze nigdy w historii profesjonalnych rozgrywek żużlowych w Polsce kluby nie były aż tak bogate. W sumie budżety ośmiu najlepszych zespołów przewyższają kwotę 120 milionów złotych. Duża w tym zasługa gigantycznego kontraktu telewizyjnego z Canal+ i Eleven Sports, który wart jest 60,5 mln złotych rocznie.

Najbogatszym żużlowym klubem w Polsce jest Betard Sparta Wrocław i - choć działacze pilnie strzegą tajemnicy na temat wysokości budżetu - śmiało można podejrzewać, że w tym roku może on wynieść nawet 20 milionów złotych. Poza wpływami z praw telewizyjnych (nawet 7 milionów złotych) klub może się pochwalić najwyższymi przychodami z dnia meczowego. Na Stadionie Olimpijskim regularnie bowiem pojawia się ponad 12 tysięcy fanów.

To jednak dopiero początek, bo Sparcie udaje się funkcjonować także dzięki wsparciu miasta, które w tym roku ma przeznaczyć na klub żużlowy 3,2 mln złotych, a dodatkowy milion pójdzie na współorganizację zawodów Grand Prix, które mogą przynieść przynajmniej dwa i pół miliona dochodu do klubowej kasy. W innych miastach mogą zazdrościć wrocławianom bogatych sponsorów, jak choćby Betard, czy Leroy Merlin, które często same wychodzą z inicjatywą przejęcia części kontraktów zawodniczych.

ZOBACZ WIDEO Pawlicki zaprzeczył słowom Ślączki i zdradził, kto został jego nowym tunerem

Choć w porównaniu żużlowego mistrza Polski z piłkarskim dominatorem ostatnich lat, Legią Warszawa, Sparta Wrocław wypada krucho (20 mln złotych w porównaniu do około 100 mln złotych), warto wziąć pod uwagę, że wrocławianie organizują na własnym stadionie zaledwie 10 imprez rocznie na najwyższym poziomie, a do opłacenia mają zaledwie sześciu (w tym roku pięciu) zawodowych sportowców. Do tego mogą jedynie pomarzyć o wpływach z występów w europejskich pucharach.

Na wsparcie lokalnego samorządu zawsze mogą liczyć także działacze Motoru Lublin, dzięki czemu klub w ostatnich latach otrzymywał nawet 5 milionów złotych (cztery miliony z budżetu miasta i blisko milion z programów wojewódzkich). To głównie efekt fanatycznych kibiców i ogromnej mody na żużel, która zapanowała w tym mieście i sąsiednich miejscowościach. Potencjał w Lublinie widzą też spółki Skarbu Państwa, a dzięki wsparciu Orlenu udało się rok temu zorganizować tam dwie rundy Grand Prix. Zresztą wśród najważniejszych sponsorów klubu nie brakuje innych potężnych spółek państwowych jak choćby Grupy Azoty, kopalni Bogdanka czy Lotto. To wszystko sprawia, że przy budowaniu składu działacze nie szczególnie muszą martwić się o finanse, a budżet może sięgnąć nawet 18 milionów złotych.

Za plecami liderów jest bogato

Na kolejnych miejscach są For Nature Solutions Apator Toruń i Moje Bermudy Stal Gorzów, które oficjalnie chwalą się budżetami na poziomie 17 i 16 milionów złotych. Gorzowianie są zresztą rekordzistami PGE Ekstraligi pod względem dochodu ze sprzedaży lóż VIP. Każde takie miejsce kosztuje rocznie 60 tysięcy złotych, co przy 34 lożach daje ponad dwa miliony złotych dochodu. Dodatkowo 2,5 miliona pochodzi z wpłat od ponad 150 sponsorów klubu. Pieniądze w Gorzowie są niezwykle potrzebne, bo trzeba z nich opłacić rekordowo wysoki kontrakt Bartosza Zmarzlika, który ma szansę zarobić w tym roku cztery miliony złotych.
 
Od lat w czołówce najbogatszych klubów w Polsce jest także zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa, który jest jedynym polskim klubem żużlowym, który poza działalnością sportową prowadzi na tyłach stadionu... giełdę towarową. Choć władze klubu nie chcą ujawniać zysków z tej działalności, to wiadomo, że są one na tyle duże, że w pełni rekompensują koszty użytkowania stadionu. Częstochowianie od lat chwalą się także największą grupą sponsorów i partnerów klubu. Jest ich ponoć trzystu, co sprawia, że przed corocznymi balami sponsorów władze Włókniarza mają spory problem, by znaleźć w mieście tak dużą salę, by pomieścić wszystkich zaproszonych gości.

O dziwo, wśród finansowych potentatów brakuje najbardziej utytułowanej drużyny ostatnich lat, czyli Fogo Unia Leszno, a prezes Piotr Rusiecki ostatnio przyznał na naszych łamach, że sam nie może się nadziwić, że przy tak skromnych możliwościach finansowych udało się osiągnąć tak spektakularny wynik (pięć złotych medali w siedmiu ostatnich sezonach). Budżet tego klubu jest tajemnicą nawet dla współwłaścicieli, którzy oczywiście robią wszystko, co mogą, by zawsze zakończyć sezon na plusie, ale nawet w przypadku straty bez słowa składają się na załatanie dziury w budżecie. W ostatnich latach zdarzało się to na tyle często, że przed tym sezonem postanowiono pozbyć się Emila Sajfutdinowa i zbudować oszczędnościowy skład.

Najmniejsze budżety w PGE Ekstralidze mają ZOOleszcz GKM Grudziądz i beniaminek Arged Malesa Ostrów, a oba kluby dysponują na sezon około 11-12 milionami złotych. Ciekawym przypadkiem są ostrowianie, którzy z budżetu miasta otrzymali zaledwie 465 tysięcy złotych (najmniej w lidze), ale za to z miejskiego budżetu pokryto wszystkie koszty renowacji stadionu. Koszt inwestycji wyniósł 15,6 mln złotych. Można więc powiedzieć, że w Polsce nie ma drugiego klubu z tak dużym wsparciem z miasta. Tegoroczne zaangażowanie miasta w istnienie żużlowego ośrodka stanowi rekordowe 4,8% całego budżetu Ostrowa Wielkopolskiego.

Mogą być jeszcze bogatsi

Na dużym skoku finansowym skorzystali przede wszystkim zawodnicy, bo czołowi żużlowcy śmiało mogą liczyć na kontrakty zbliżające się do kwoty 3 milionów złotych za sezon, a Bartosz Zmarzlik nawet na cztery miliony, czyli zarobków zbliżonych do tych, które dostaje najlepszy siatkarz świata (Wilfredo Leon w Perugii zarabia rocznie 900 tysięcy euro).

Co ciekawe, śmiało można powiedzieć, że żużlowa PGE Ekstraliga ma jeszcze... spore rezerwy, a w kolejnych latach budżety mogą być jeszcze wyższe. Wystarczy tylko, by władze rozgrywek podjęły decyzję o rozszerzeniu ligi do 10 zespołów, a pieniędzy może być jeszcze więcej. Choć na zwiększenie kontraktu telewizyjnego w czterech najbliższych latach nie ma co liczyć, a na stadiony przychodzi mniej fanów niż jeszcze kilka lat wcześniej, to przychody z dnia meczowego u najlepszych wciąż sięgają 400 tysięcy złotych. Większa liczba meczów oraz miast biorących udział w rozgrywkach mogą sprawić, że zainteresowanie sponsorów będzie nadal rosnąć.

Budżety klubów PGE Ekstraligi:
Betard Sparta Wrocław: nie ujawniono (szacunkowo 18-20 mln złotych)
Motor Lublin: nie ujawniono (17-18 mln złotych)
Apator Toruń: 17 mln
Stal Gorzów: 16
Włókniarz Częstochowa 15 mln zł
Unia Leszno: 12-13 mln
GKM Grudziądz: 11,5 mln
Arged Malesa Ostrovia: 11

Czytaj więcej:
Menedżer Rosjanina broni swojego zawodnika
Mówi o metodach dyrektora cyklu

Źródło artykułu: