WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna

Żużel. Kontrowersyjne upadki Woryny. Zawodnicy Stali Gorzów komentują

Konrad Cinkowski

Pechowy przebieg dla Kacpra Woryny miało niedzielne spotkanie półfinałowe PGE Ekstraligi w Częstochowie. Zawodnik, aż trzykrotnie upadał na tor i zdaniem wielu, dwukrotnie powinien być wykluczony.

Kacper Woryna w tym sezonie został okrzyknięty bohaterem zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Wyrósł na jednego z liderów i kibice z ogromną ekscytacją oczekiwali jego występów w półfinałach PGE Ekstraligi.

Te jednak nie poszły po myśli rybniczanina. Choć dwoił się i troił, a na torze oddawał całe serce, by walczyć o jak najlepszy wynik, to skończyło się ledwie dwoma oczkami w Gorzowie Wielkopolskim i siedmioma w rewanżu na własnym torze.

Drugie spotkanie Woryna okupił jednak dwoma upadkami. Doszło do nich w czternastym biegu. W pierwszej odsłonie wychowanek ROW-u Rybnik po przegranym starcie walczył o lepszą pozycję z Szymonem Woźniakiem. Doszło do kontaktu, po którym Woryna z impetem uderzył w bandę.

ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka 

Upadek ten wyglądał różnie - inaczej z perspektywy trybun, a inaczej w obiektywach kamer. Leszek Demski przyznał, że więcej tu było winy Woryny, niż Woźniaka. - Oglądałem powtórkę i widziałem to tak, że jechałem przed siebie, a Kacper, będąc pół motocykla z tyłu zjeżdżał w lewo. Po reakcji trybun wiem jednak, że kibice na pewno nie przyznają mi racji, ale ja to tak widziałem - przyznał po meczu Woźniak w rozmowie z WP SportoweFakty.

Do drugiej sytuacji z udziałem Woryny doszło w powtórce przedostatniego biegu. W niej Patrick Hansen wszedł ostro pod łokieć rybniczanina, który upadł na wejściu w drugi wiraż, a po chwili leżał również Bartosz Smektała. Sędzia Piotr Lis wykluczył z powtórki Duńczyka, co nie spodobało się gorzowianom, a Stanisław Chomski mówił o żenadzie.

Leszek Demski w magazynie Canal+ przyznał, że w jego ocenie do wykluczenia był w tej sytuacji Woryna, co może oznaczać jednoznacznie, że sędzia zawodów popełnił błąd i powinien podjąć inną decyzję. - Ewidentnie było widać, że byłem przed Kacprem i on się na mnie założył. Ja widziałem, gdzie on jest, czułem, że był kontakt, ale byłem z przodu - dodał z kolei Patrick Hansen.

Czytaj także:
Ma dopiero 13 lat, a jego osiągnięcia już imponują. Jest nadzieją żużla w swoim kraju
Udowodnił, że jeśli ma szansę regularnie jeździć, to jest ważnym punktem drużyny
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl