Grzegorz Drozd. Lotem Drozda: Światowe dożynki (felieton)

WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Podium Grand Prix Łotwy 2017
WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Podium Grand Prix Łotwy 2017

Nasza młoda husaria w zeszłą sobotę zgarnęła wszystko. Trzy miejsca na podium padły łupem Pawlickiego juniora, Dudka i Janowskiego. Koronacja najlepszych Grand Prix Łotwy 2017, to jest pamiętna chwila. Początek ery Wioski Galów.

W tym artykule dowiesz się o:

Lotem Drozda to felieton Grzegorz Drozda, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Cztery lata temu na łamach Sportowych Faktów napisałem wizjonerski artykuł o przyszłej dominacji Polaków w światowym żużlu. Ten początek miała dać fala młodych asów jak Janowski, Pawliccy, Zmarzlik i Dudek. Ten moment właśnie nastąpił.

W łotewskim Daugavpils nasze Orły zajęły wszystkie miejsca na mistrzowskim podium. Pierwszą wiktorię w rundzie SGP odniósł młodszy Pawlicki. Świetnie jeździł Janowski, a Dudek ponownie pokazał spryt i szybką jazdę. Jedynie nie wyszło temu najlepszemu - Zmarzlikowi. Na drodze do półfinałów Bartkowi stanęła kraksa. Ale to na dziś najlepszy polski produkt eksportowy. Najbardziej efektownie jeżdżący żużlowiec na naszej planecie. Gorzowianin wraz z Jasonem Doylem i Taiem Woffindenem stanowi najlepsze trio na świecie i są największymi faworytami do złota.

Zwycięzca z Łotwy, Piotrek Pawlicki, od początku sezonu jeździ w kratkę. Oprócz świetnych występów notuje blamaże. Dzięki tym słabszym chwilom możemy zauważyć przemianę Piotra juniora. Otóż w chwilach gdy mu nie idzie zachowuje przed dziennikarzami stoicki spokój. Nikogo nie obwinia, nie tłumaczy się głupio i berze porażki na klatę, mówiąc, że widocznie musi jeszcze więcej pracować. Taka postawa bardzo mi się podoba i rokuje sukcesy. Tak zachowują się wielcy mistrzowie i dojrzali profesjonaliści. Gdy Pawlicki położył mecz w Lesznie ze Spartą i spokojnie odpowiadał na pytania do telewizji byłem pewien, że wyjdzie z kryzysu i że przyjdą dla niego lepsze dni. Tak też się stało. Ba! Już na drugi dzień w eliminacjach GP na duńskim torze potrafił ograć całą stawkę. Kulminacja nastąpiła w łotewskim Daugavpils, gdzie odniósł swój życiowy sukces. Pawlicki podczas turnieju był skupiony i robił swoje. Dwa tygodnie wcześniej w Warszawie bardzo mu zależało aby dobrze się pokazać przed polskimi kibicami. Bo to ambitny chłopak. Dał ciała. Jeździł nerwowo i walił babole. Mimo to po ostatnim wyścigu przejechał dodatkową rundę i pomachał w stronę trybun. Rok temu na wiosnę radziłem Piotrkowi w felietonie, że powinien zdystansować się do rodzinnego Leszna. Odciąć się od lokalnego środowiska i skoncentrować na żużlu. Postąpił dokładnie w ten sposób, o czym w bieżących wywiadach sam lubi podkreślać.

Na Łotwie - podobnie jak w Warszawie - koncertowo rozstawiał rywal po kątach Maciek Janowski. Postępy w jeździe zaczął notować w 2014 roku. Zaczął jeździć bardziej agresywnie i bojowo. Eksplozja skutecznej jazdy nastąpiła rok później. Po małym kryzysie formy w zeszłym sezonie znów wraca na dobre tory. Jazda Janowskiego jest idealnym miksem techniki i determinacji. "Magic" jest niezwykle pewny siebie, ma szybki sprzęt, nie robi kwadratów na torze i nie wymachuje nogami. Dobra klasyczna żużlowa robota. Wyważony balans na motocyklu, noga na haku i szyba płynna jazda optymalną ścieżką do mety. Maciek bardzo przypomina stylem Jasona Doyle'a, który prezentuje identyczne walory. Do niedawna złej maniery ze zdejmowaniem nogi z haka nie mógł wyzbyć się Bartek Zmarzlik, ale w trakcie ubiegłego roku w jego jeździe na naszych oczach wręcz z tygodnia na tydzień dokonywała się przemiana z szalejącego juniora w dojrzałego wirtuoza. Bartek zmądrzał i prawą stopę coraz częściej trzyma na haku. Kiedyś Jarek Hampel tłumaczył mi, że tak jest może mniej efektownie, ale... bardziej efektywnie. Zmarzlik z każdym rokiem pewniej dosiada rumaka i lepiej panuje nad nim w łukach. To już niemal kompletny zawodnik na trasie. W tym elemencie najgorzej z naszych młodych gwiazd prezentuje się... lider cyklu Patryk Dudek. Jest właśnie tym przedstawicielem, który przybiera efektowne pozy na motocyklu. W twardej walce w kontakcie na trasie jeszcze sporo musi nadrobić. Nie potrafi w takim stopniu jak Zmarzlik prowadzić walki na łokcie, ale w cyklu zaskakuje inną strategią, tj. zimnego killera, który spokojnie punktuje błędy rywali. W ten chytry sposób dojechał już do dwóch finałów w tegorocznym cyklu.

Tak pokrótce wyglądają nasi najlepsi zawodnicy. Za nimi cała plejada stojących w kolejce do kadry: Przemek Pawlicki, Zengota, Miedziński, Drabik i inni. Dominujemy. W szwedzkiej Elitserien Polaków co wtorek w miejscowych składach jest już niemal tyle samo co Szwedów. We wszelkich eliminacjach wchodzimy szeroką ławą do finałów. O młodzieżówce nie ma nawet sensu pisać. Tam kręcimy już tylko statystyki. Nikogo z kibiców już to nie bawi. Ostatnio byłem na Węgrzech podczas eliminacji do SEC. Turniej w Nagyhalasz wygrał polski as - Przemek Pawlicki. W ciągu całych zawodów na tle ubogich i słabszych kolegów z innych krajów Przemek prezentował się jak przybysz z innej planety. Na kevlarze i motocyklach gama sponsorów, na czele ze światowym potentatem na rynku energetyków, gwiazdorski uśmiech, świetna jazda i nienaganny sprzęt. Polscy żużlowcy to celebryci gdziekolwiek się pojawią. Wokół nich wije się wianuszek kibiców, którzy chcą ich dotknąć. Chcą dotknąć namiastkę żużlowych salonów. Tylko na tak krótkich torach (poniżej 300m),  jak na prywatnym ranczu miejscowego biznesmena, który zbudował centrum dyskotekowo-rozrywkowe w Nagyhlasz, można jeszcze zobaczyć jak półamator z Finlandii Tero Aarnio kroi na trasie polskiego celebrytę Janusza Kołodzieja. Na długich i szybkich torach, gdzie większą rolę odgrywa sprzęt, nasi są nieuchwytni. Warto w takie miejsca się wybrać, żeby zobaczyć te coraz rzadsze widoki.

W lipcu czeka nas Drużynowy Puchar Świata. W czterdziestą rocznicę krajowych dożynek odbędą się na tym samym stadionie światowe dożynki żużlowe. W klimacie luzu, smażonej kiełbasy i zimnego piwa nasza husaria zgarnie kolejne złoto. Rywali nie ma. Już nie tylko w Polsce, ale i na całym żużlowym świecie nikt nie wyobraża sobie, że mógłby wygrać ktoś inny niż podopieczni trenera Marka Cieślaka.

Grzegorz Drozd

Zobacz więcej tekstów Grzegorza Drozda ->

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc

Źródło artykułu: