Tak budowała się legenda Floyda Mayweathera. Najważniejsze momenty w karierze "Pięknisia"
"Złoty Chłopiec" nie lśnił jak przed laty, wracał po rocznej przerwie, wcześniej został znokautowany przez Bernarda Hopkinsa i w mocno naciąganym stylu pokonał Felixa Sturma. Kibice w myśl maksymy "Starego mistrza stać na jeszcze jedną wielką walkę" liczyli, że De La Hoya ten ostatni raz zmusi się do katorżniczej pracy i uzyska dyspozycję pozwalająca na dawne przebłyski. Wtedy bohater narodowy, obecnie prężnie działający promotor, nie zawiódł i stanął na wysokości zadania. Wspólnie stworzyli ciekawe, dwunastorundowe widowisko. Mayweather zapewniał, że ataki DLH nie robią na nim wrażenia, a sam wykazuje o wiele większą kreatywność między linami. W tę wersję wydarzeń nie uwierzył jeden z arbitrów, wskazując triumf De La Hoi 115-113. Pozostali byli w opozycji, punktując odpowiednio 116-112 i 115-113 dla niepokonanego czempiona, który zdobył kolejny szczyt, wzbogacając się o tytuł WBC kategorii junior średniej.