Helmut Marko należy obecnie do najpotężniejszych osób w świecie Formuły 1. Chociaż oficjalnie pełni tylko rolę doradcy Red Bulla ds. motorsportu, to nie jest tajemnicą, że Austriak ma pociągać za sznurki w zespole należącym do producenta napojów energetycznych. To Marko decyduje też o tym, kto trafi do programu juniorskiego Red Bull Racing, otwierając tym samym młodym kierowcom drogę do F1.
W padoku F1 panuje przekonanie, że 79-latek ma więcej do powiedzenia niż Christian Horner, który formalnie jest szefem Red Bull Racing. Austriak ma to zawdzięczać dobrym relacjom z właścicielem "czerwonych byków" - Dietrichem Mateschitzem.
Mateschitz akceptuje przy tym wybryki Marko, który potrafił w przeszłości informować kierowców o wyrzuceniu z ekipy poprzez SMS-a. Austriak regularnie karci też podopiecznych Red Bulla w wywiadach prasowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski
Zła wiadomość dla przeciwników Marko jest taka, że ani myśli on odchodzić z F1. - W moim życiu wszystko jest związane z pasją. Jestem wielkim entuzjastą tego sportu. Kocham F1 i uwielbiam wygrywać. Żadna z moich czynności nie jest dla mnie stresująca. Czuję się dobrze i tak długo, jak tylko będę mógł wykonywać tę pracę, będę tutaj. Chyba że mnie wyrzucą - powiedział Austriak w rozmowie z "Auto Hebdo".
Helmut Marko przed laty sam ścigał się w F1. W roku 1972 podczas GP Francji miał miejsce incydent, wskutek którego Austriak stracił oko. To zakończyło jego przygodę z królową motorsportu. Pojawienie się Red Bulla w stawce pozwoliło mu zrealizować się na innym polu.
Gdyby nie Marko, to "czerwone byki" nie wypromowałyby takich kierowców jak Sebastian Vettel czy Max Verstappen. Chociaż z Niemcem zespół z Milton Keynes zdobył cztery tytuły mistrzowskie, a z Holendrem na razie tylko jeden, to Austriak bardziej docenia mistrzostwo Verstappena.
- To większy sukces, bo położyliśmy kres wielkiej dominacji Mercedesa, która trwała od roku 2014. Wiele wycierpieliśmy w tym czasie. Honda dołożyła wszelkich starań, aby dostarczyć nam konkurencyjny silnik. Ostatecznie wygraliśmy mistrzostwo z kierowcą, który pochodził z naszego programu juniorskiego. To najwspanialszy moment w mojej karierze w F1 - podsumował.
Czytaj także:
Formuła 1 ma problem z kibicami. Kierowcy chcą reakcji
Ferrari musi podjąć trudną decyzję. Wybierze kierowcę numer jeden?