"Nie chcę wierzyć w plotki, które usłyszałem w padoku. Po prostu nie" - napisał w mediach społecznościowych ceniony dziennikarz Albert Fabrega. Okazuje się, że chodzi o przyszłość Aston Martina i Fernando Alonso w Formule 1. Czy zespół z Silverstone lada moment zmieni właściciela, a 42-letni Hiszpan opuści jego szeregi po ledwie roku współpracy?
Na początku sezonu 2023 brytyjska stajnia była największym zaskoczeniem w F1, a Alonso raz za razem stawał na podium. Od przerwy wakacyjnej Aston Martin prezentuje się jednak fatalnie, czego potwierdzeniem jest spadek z drugiego miejsca w klasyfikacji konstruktorów F1 na pozycję piątą.
Wraz z kiepską formą pojawiły się sugestie, że Lawrence Stroll może sprzedać zespół. Wpływać ma na to kilka czynników - przede wszystkim jego syn Lance prezentuje się fatalnie w F1 i sprawia wrażenie osoby niezainteresowanej wyścigami. Młody Kanadyjczyk zaliczył też ostatnio kilka wypadków, po których jego matka miała prosić syna o zakończenie kariery.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Miliarder z Kanady musi też ciągle dorzucać gotówki do Aston Martina, ale w tym przypadku chodzi o firmę produkującą samochody osobowe. Mniejszościowymi udziałowcami brytyjskiego giganta są chiński producent Geely oraz saudyjski Aramco. Dlatego oba podmioty wymienia się w padoku jako zainteresowane przejęciem Aston Martina.
Ostatnie plotki z padoku wskazują, że biznesmen miał sprzedać zespół Państwowemu Funduszowi Inwestycyjnemu Arabii Saudyjskiej (PIF), a nowy właściciel dokona zmiany obu kierowców. O ile Stroll najpewniej zakończyłby wtedy karierę, o tyle rodzi się pytanie, co zrobi wówczas 42-letni Alonso? Pojawienie się Hiszpana na rynku mogłoby nagle wywołać trzęsienie ziemi na rynku transferowym.
Niektórzy sugerują natomiast, że Alonso zostanie w Aston Martinie nawet po przejęciu przez Saudyjczyków, a z ekipy odejdzie tylko Stroll. Jego miejsce miałby zająć Sergio Perez, który jest na wylocie w Red Bull Racing, gdzie z kolei do startów przymierzany jest Daniel Ricciardo.
Lawrence Stroll nabył zespół z Silverstone w połowie 2018 roku za ok. 100 mln dolarów. Funkcjonował on wtedy jako Force India i był bliski bankructwa. Kanadyjski miliarder przekształcił go początkowo w Racing Point, by następnie zamienić w Aston Martina po tym, jak zakupił pakiet kontrolny brytyjskiego producenta samochodów.
W ostatnich miesiącach Stroll zainwestował w zespół F1 ok. 250 mln dolarów. Pieniądze zostały przeznaczone m.in. na budowę nowej fabryki.
Czytaj także:
- Nie żyje policjant. Nowe informacje po strzelaninie w Meksyku
- Poważna kraksa w GP Meksyku. Wyścig przerwany!