"Wszystkiego najlepszego tato! Powrót do przeszłości i jednej z wielu przygód" - napisała w mediach społecznościowych Gina Schumacher, córka siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1. Młoda Niemka opublikowała archiwalne zdjęcie sprzed 29 grudnia 2013 roku. Od fatalnego wypadku na nartach Michael Schumacher nie był ani razu widziany publicznie.
Również Mick Schumacher wykorzystał Instagram, by złożyć życzenia urodzinowe "najlepszemu ojcu w historii". "Kocham cię" - stwierdził syn legendy F1, który również do wpisu dołączył zdjęcie sprzed kilkunastu lat. Na opublikowanej fotografii można go dostrzec z ojcem w trakcie zawodów kartingowych.
Michael Schumacher wielkim nieobecnym
Brak byłego kierowcy Ferrari na rodzinnych fotografiach Schumacherów już nikogo nie dziwi. Tak było też przed rokiem, gdy w Boże Narodzenie opublikowano wspólne zdjęcie na tle choinki - oczywiście bez Michaela. Mick i Gina uśmiechali się do obiektywu, tuż obok nich zasiadła matka Corinna. To ona od dekady stoi na czele rodziny i podejmuje kluczowe decyzje.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
- Myślę, że ja i tata teraz rozumielibyśmy się znacznie lepiej. Dlatego, że mówimy podobnym językiem - językiem sportów motorowych. Wierzę, że będziemy mieli jeszcze sporo do omówienia. To jest w mojej głowie, rozmyślanie o tym, jak fajne byłyby to rozmowy. Zrezygnowałbym z wszystkiego dla nich - powiedział Mick w dokumencie "Schumacher", gdy był pytany o wydarzenia z 29 grudnia 2013 roku.
Mick Schumacher miał swoją chwilę w F1, ale wszystko wskazuje na to, że po dwóch sezonach spędzonych w Haasie stracił na zawsze szansę na zaistnienie w tym świecie. Bernie Ecclestone uważa, że gdyby 24-latek mógł liczyć na wsparcie ojca, jego kariera potoczyłaby się inaczej.
- Gdyby Michael tu był, to powiedziałby Guntherowi Steinerowi (szef Haasa. dop. aut.), gdzie ma się udać. To by bardzo pomogło - powiedział wieloletni szef F1, nawiązując do ciągłej presji i krytyki, jakiej poddany był syn legendy. W sezonie 2024 o Micku Schumacherze może jednak zrobić się głośno. Będzie jednym z rywali Roberta Kubicy w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Na zatrudnienie go zdecydował się francuski zespół Alpine.
Z dala od tych wydarzeń żyje córka "Schumiego". Gina realizuje się w innej pasji, która jest bliska jej matce - ujeżdża konie. Rzadko trafia na okładki gazet, choć latem ubiegłego roku spekulowano, że potajemnie wzięła ślub. Niemka od lat żyje w związku z Iainem Bethke, który również jeździ.
Nie będzie nowych komunikatów o zdrowiu Schumachera
Ledwie kilka dni przed urodzinami Schumachera minęło 10 lat od jego fatalnego wypadku. Zdjęcie opublikowane przez jego córkę jest dość wymowne. Zostało wykonane przed skokiem ze spadochronem. Taki był zresztą plan awaryjny "Schumiego" na przerwę świąteczną w 2013 roku.
Niemiec był świadom, że we francuskich Alpach brakuje śniegu, że warunki mogą nie nadawać się do jazdy. - Najprawdopodobniej polecimy na wakacje do Dubaju - miał powiedzieć Michael żonie Corinnie w Boże Narodzenie. Gdyby w tamtym okresie Niemiec zdecydował się na wyprawę na Bliski Wschód, być może właśnie w mediach społecznościowych zaroiłoby się od jego wspólnych fotografii z dziećmi. Los chciał inaczej.
Były kierowca Ferrari pod koniec grudnia 2013 roku podjął ryzyko, a zjazd na nartach poza trasę zakończył się zahaczeniem o skałę i uderzeniem głową o kamień. Od tego momentu Schumacher przepadł dla opinii publicznej. Tylko kilka osób ma prawo go odwiedzać. Przy byłym mistrzu F1 ma pracować na stałe grupa 15 medyków złożona z lekarzy, fizjoterapeutów i pielęgniarek. Wymaga całodobowej opieki, która pochłonęła już fortunę.
Rodzina nie zamierza zmieniać swojego zachowania. Od dekady nie ujawnia komunikatów o zdrowiu Schumachera. - Rozważaliśmy, czy opublikowanie ostatecznego raportu na temat stanu Michaela zakończy dyskusję. Jednak to by nic nie dało. Musielibyśmy co jakiś czas lać wodę, bo media pytałyby, jak wygląda sytuacja po miesiącu, roku, pięciu latach. Dziennikarze pytaliby, czy czasem nic się nie zmieniło - powiedział prawnik Felix Damm.
Wykradzione dane Schumachera
"Jeremy Martin" - pod takimi danymi Michael Schumacher znalazł się w szpitalu w Lozannie niespełna dziesięć lat temu. Fikcyjne personalia miały zmylić media. Historię choroby pacjenta skradł jednak 54-letni mężczyzna, który rozpoznał legendę F1. Później oferował dane medyczne mediom za 50 tys. euro. Nikt nie chciał jednak ich kupić. W Niemczech panuje bowiem zgoda, co do tego, by nie szukać sensacji w historii Schumachera.
Podejrzanego 54-latka udało się złapać i trafił do aresztu w Zurychu. Tam powiesił się 5 sierpnia 2014 roku. Był jedną z nielicznych osób, które poznały prawdę o tym, co dokładnie dolega Schumacherowi.
Dwa lata później jeden ze znajomych Schumacherów wykorzystał zaufanie rodziny. Podczas wizyty w rezydencji nad Jeziorem Genewskim zrobił zdjęcia legendzie F1. Później chciał je sprzedać mediom za 1 mln funtów. Żadna z redakcji nie była jednak zainteresowana ich wykorzystaniem.
Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Wróżą mu rychły koniec kariery w F1. Stanowcza odpowiedź kierowcy
- Zakrztusił się mięsem w urodziny. Dramat byłego kierowcy F1