Stoffel Vandoorne może zachować miejsce w F1. Kosztem Marcusa Ericssona

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Stoffel Vandoorne
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Stoffel Vandoorne

Kariera Stoffela Vandoorne'a w F1 może zostać uratowana. Na zakontraktowanie Belga miałby się zdecydować Sauber. Akcjonariuszem i dyrektorem szwajcarskiej ekipy jest Alessandro Alunni Bravi, który równocześnie pełni funkcję menedżera Vandoorne'a.

W Formule 1 trwa oczekiwanie na transferowe ruchy, po tym jak Lawrence Stroll zakupił Racing Point Force India. We wtorek jego syn Lance ma się pojawić w fabryce w Silverstone, gdzie ma przymierzyć się do modelu VJM11. Jeśli wszystko pójdzie po myśli Kanadyjczyka, to już w kolejnym Grand Prix Włoch pojawi się on za kierownicą nowego samochodu.

Od losów Strolla uzależniona jest przyszłość Roberta Kubicy i Estebana Ocona. Polak ma wskoczyć na opustoszały fotel w Williamsie i zakończyć sezon w barwach stajni z Grove, bo gwarantuje mu to obecny kontrakt. Z kolei Francuz jest przymierzany do McLarena.

Na tych ruchach najbardziej miał stracić Stoffel Vandoorne, który w tym roku osiąga słabe wyniki w McLarenie. - Stoffel będzie w samochodzie do końca sezonu. W tym momencie nie mamy innych planów względem jego osoby - zapewniał jeszcze przed rozpoczęciem Grand Prix Belgii Gil de Ferran, dyrektor sportowy ekipy z Woking.

Vandoorne zdaje sobie jednak sprawę, że jest na wylocie z McLarena. Dlatego jeszcze przed przerwą wakacyjną rozpoczął rozmowy z Sauberem. Na jego korzyść działa fakt, że jednym z akcjonariuszy szwajcarskiego zespołu jest Alessandro Aluni Bravi. Włoch dba też o interesy i sprawy kontraktowe Belga. Co więcej, szefem stajni z Hinwil jest Frederic Vasseur, który zarządzał ekipą ART i wspólnie z Vandoornem sięgał po tytuł mistrzowski w GP2.

Bravi i Vasseur mieli przekonać właścicieli Saubera, że nadszedł czas, aby zwolnić z kontraktu Marcusa Ericssona. Zimą 27-latek zachował miejsce w ekipie, gdyż w przeszłości jego sponsorzy uratowali Szwajcarów przed bankructwem. Jego tegoroczne wyniki pokazują jednak, że nie zasługuje na obecność w królowej motorsportu. Ericsson zgromadził do tej pory 5 punktów, podczas gdy debiutujący w F1 Charles Leclerc 13.

Tym samym Ericsson byłby największym przegranym ostatnich ruchów kadrowych w F1. Wydaje się jednak, że przyspieszyły one jedynie decyzję ws. Szweda. Nie jest bowiem tajemnicą, że Sauber nie był zainteresowany przedłużeniem współpracy z kierowcą ze Skandynawii na sezon 2019.

ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Griezmann. Atletico do końca drżało o wynik [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: