Gdy przed kilkoma dniami dziennikarze zapytali Claire Williams o plotki na temat Roberta Kubicy, bo zagraniczne media spekulowały, że polski kierowca może nie dokończyć sezonu, odpowiedź była klarowna. Brytyjka dała do zrozumienia, że taka sytuacja się nie wydarzy, a Kubica ciężko pracuje na rzecz ekipy, czego nie widać na torze.
- Wiedzieliśmy, że będziemy walczyć z czasem i potrzebowaliśmy kierowcy z taką inteligencją, wiedzą inżynieryjną. Bo on potrafi przetłumaczyć inżynierom w fabryce to, co dzieje się z samochodem jak nikt inny - mówiła szefowa Williamsa (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Russell nie myśli o transferze do innego zespołu
Claire Williams można bardzo wiele zarzucić. Bez wątpienia ponosi ona sporą odpowiedzialność za obecny kryzys zespołu. Wielokrotnie jej słowa nie pokrywały się z czynami i można było dostrzec, że Brytyjka ma doświadczenie związane z PR, bo jej wypowiedzi były pełne frazesów, z których nic nie wynikało.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Tym razem przeszło jednak od słów do czynów. Bo gdy Williams przygotował szerszy pakiet poprawek, to jako pierwszy sprawdzi je właśnie Robert Kubica, a nie George Russell. To pokazuje co najmniej dwie rzeczy. Zespół wierzy w zmysł inżynieryjny Kubicy i ostatnie słowa szefowej stajni z Grove nie były przypadkowe.
Być może ważniejsze jest to, że Williams chce przy tym pomóc Kubicy. Wie o jego trudnościach w tym sezonie, więc to on jako pierwszy otrzymał wsparcie techniczne. Wystarczy sobie wyobrazić, jaka dyskusja przetoczyłaby się przez media, gdyby zespół postanowił inaczej. Gdyby to Russell testował nowe części w piątek, a Kubica dopiero w sobotę. Williams po raz kolejny naraziłby się na komentarze, że faworyzuje 21-latka kosztem kierowcy z Polski.
Od początku roku sporo dyskutowano na temat możliwych różnic w samochodach Kubicy i Russella. Złośliwi i nieżyczliwi Polakowi napiszą, że w końcu obie maszyny są różne, skoro Kubica jako pierwszy dostał nowe części. Co więcej, nawet jeśli po modyfikacjach Kubica będzie wolniejszy od Russella w piątkowych treningach, hejterzy Kubicy zyskają nowe paliwo i będą atakować.
Być może, tak jak widzą to niektórzy, obecne problemy Kubicy to kwestia niezrozumienia opon, niezagrzania ich do odpowiedniej temperatury, itd. Jednego Kubica przez te wszystkie lata jednak nie stracił. Swojego wyczucia technicznego, zdolności do przekazywania informacji zwrotnych inżynierom.
Tego dowodzi decyzja Williamsa, by krakowianin jako pierwszy sprawdzał nowinki w samochodzie. W tym aspekcie Kubica musi górować nad Russellem, skoro ekipa wyznaczyła go do "czarnej roboty". I nawet jeśli Brytyjczyk w wyścigach czy kwalifikacjach łatwo ogrywa Kubicę, to najwidoczniej na polu współpracy z inżynierami ten pojedynek nie jest już tak jednostronny.
Czytaj także: Kuriozalna sytuacja przed GP Niemiec
Pozostaje mieć nadzieję, że po zakończeniu piątkowych jazd, gdy Kubica wyjdzie z samochodu i porozmawia z inżynierami, będzie mieć dobre wieści. Najgorsze w obecnej sytuacji byłoby, gdyby okazało się, że aktualizacje wcale nie poprawiają tempa Williamsa, a przecież Claire Williams na czwartkowym briefingu mówiła o "nadludzkim wysiłku" pracowników w fabryce i szansach walki o punkty (czytaj więcej o tym TUTAJ).
To Kuczera się tym brandzlował do nieprzytomności, i nikt więcej.
Poza tym żadne "nowe pakiety" nie pomogą na poły niepełnosprawnemu kierowcy w sytuacji, gdy Czytaj całość