F1: Lewis Hamilton przyznał się do wypadku. "Motocykl MotoGP to rakieta"
W Walencji doszło do wielkiej wymiany pomiędzy Lewisem Hamiltonem a Valentino Rossim. Brytyjczyk usiadł na motocyklu MotoGP, a Włoch w samochodzie F1. Po kilku dniach spekulacji Hamilton potwierdził, że zanotował upadek na maszynie Rossiego.
Osoby obecne na obiekcie im. Ricardo Tormo przekazały, że jazdy Hamiltona na motocyklu zakończyły się niegroźnym upadkiem i zniszczeniem maszyny Rossiego. Później aktualny mistrz świata F1 opisał dzień spędzony na południu Hiszpanii jako "epicki" i "bezproblemowy". Dlatego część kibiców uznała spekulacje o wypadku za fałszywe.
Czytaj także: Robert Kubica podsumował pierwszy dzień testów w Jerez
Sam Hamilton potwierdził jednak, że wywrotka miała miejsce. - Motocykl MotoGP jest trudny w prowadzeniu. Zaliczyłem jeden upadek, ale wszystko zostało na swoim miejscu. Uczyłem się jazdy na tej maszynie krok po kroku - powiedział 34-latek w Sky Italia.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"Czytaj także: Niemcy świadomi potencjału Roberta Kubicy
- Motocykl MotoGP to rakieta. Kiedy przyspieszasz, odczucia są niesamowite. Hamowanie jest inne niż w F1, ale jest tyle rzeczy do przeanalizowania w trakcie jazdy. Pozycja ciała, biegi, ułożenie głowy. Trzeba opanować mnóstwo kwestii w jednej chwili. To trudne. Jednak po tym teście na pewno będę mieć mnóstwo energii i zapału. Zwłaszcza że to mój ostatni tydzień pracy i będę mógł się cieszyć wakacjami - dodał Hamilton.