Statystyki oglądalności Formuły 1 są niepokojące. Wynika z nich, że w roku 2019 regularnie rywalizację w królowej motorsportu śledziło 19 mln osób mniej niż jeszcze sezon wcześniej (czytaj więcej o tym TUTAJ). Wpływ na to ma konsekwentne odchodzenie od transmisji w kanałach ogólnodostępnych.
Chociażby w Wielkiej Brytanii F1 jest dostępna obecnie jedynie w płatnym Sky Sports, podczas gdy jeszcze w roku 2018 kilka wyścigów transmitowanych było na żywo w otwartym Channel 4. Efekt? Dane pokazują, że liczba widzów oglądających regularnie F1 na Wyspach skurczyła się o 8,6 mln osób.
Czytaj także: Przyrowski to talent na miarę Kubicy
- Kontrakty z płatnymi telewizjami zwiększają dochody F1, ale odciągają fanów od tego sportu - zauważył na swoim blogu dziennikarz Christian Sylt, który zajmuje się F1 od strony biznesowej.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"
Trend jest bowiem jasny. Sprzedaż praw do transmisji stacjom kodowanym jest bardziej opłacalna z punktu widzenia F1. Kanały płatne są bowiem w stanie zaoferować większe pieniądze za prawa do transmisji. Później odzyskują bowiem część zainwestowanych środków dzięki kibicom płacącym abonament.
Jednak nie wszystkim podoba się kierunek obrany przez F1. - Jeszcze nie tak dawno mieliśmy 8 mln ludzi przed telewizorami, gdy transmisje były w otwartym TF1, a teraz we francuskim Canal+ wyścigi ogląda 750 tys. kibiców - powiedział kilka tygodni temu Alain Prost, były mistrz świata F1, a obecnie jeden z dyrektorów Renault.
W rozmowie ze Syltem z tezą, że migracja F1 do kanałów kodowanych prowadzi do spadku zainteresowania wyścigami nie zgodził się Ian Holmes, który odpowiada za prawa medialne w królowej motorsportu.
- Jeśli ktoś wyciąga takie wnioski, dokonuje uproszczeń. Trzeba wziąć pod uwagę aspekty komercyjne, czyli warunki finansowe. Do tego należy sprawdzić, jakich dokładnie mamy widzów, a jakich tracimy. Przeanalizować dane demograficzne, sprawdzić do kogo powinniśmy się kierować z naszą ofertą - powiedział Holmes.
Brytyjczyk zwrócił też uwagę na pozytywne aspekty. Stacje kodowane, ze względu na czas antenowy i zasoby finansowe, są w stanie znacznie lepiej prezentować F1 na swoich antenach. W kanałach ogólnodostępnych niemożliwe byłoby bowiem chociażby prowadzenie kilkugodzinnego studia z dokładnymi analizami i wypowiedziami kierowców.
- Myślę, że trzeba sprawiedliwie przyznać, że takie stacje jak Sky Sports czy Canal+ mają odpowiedni poziom transmisji i starają się go jeszcze poprawić, dostarczając fanom znacznie więcej informacji i ciekawostek niż kiedykolwiek wcześniej - dodał Holmes.
Czytaj także: Hamilton ma nietypową propozycję dla Raikkonena
W Polsce prawa do transmisji z F1 posiada kodowane Eleven Sports. W zeszłym roku, ze względu na powrót Roberta Kubicy do stawki, wyścigi można było też oglądać w TVP Sport. Jednak transmisje w tym kanale rozpoczynały się dopiero od 45. minuty. W sezonie 2020 królowej motorsportu zabraknie już na antenach publicznego nadawcy.