Rok 2022 powinien być przełomowy w Formule 1, bo za kilka tygodni zobaczymy w akcji zupełnie nowe bolidy, opracowane według nowych wytycznych technicznych. Reset przepisów to szansa dla niektórych ekip, chociażby Ferrari, które w ostatnim okresie znajdowały się w dołku.
Do zmiany regulacji dochodzi w ciekawym momencie ze względu na sytuację kontraktową w F1. Otóż aż 13 z 20 kierowców wygasają kontrakty z końcem sezonu 2022. Jeśli jedna z ekip nagle wystrzeli z formą, będzie stanowić ciekawą opcję dla wybranych. W drugą stronę będzie podobnie. Nagły regres formy danego zespołu może spowodować chęć "ewakuacji".
Rozmowy już trwają
Może się wydawać, że podejmowanie tematu transferów w F1 w styczniu jest przedwczesne, tymczasem okazuje się, że rozmowy już trwają. Ferrari wykorzystało wigilijne spotkanie, by usiąść do negocjacji z Carlosem Sainzem. Umowa Hiszpana wygasa z końcem sezonu, ale kierowca z Madrytu pokazał się z dobrej strony w roku 2021 i kontynuacja współpracy powinna być formalnością.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
Ciekawie może być też w Mercedesie, ale tu wiele zależy od Lewisa Hamiltona, który od niemal miesiąca "trawi" porażkę i utratę tytułu mistrzowskiego. Teoretycznie możliwy jest scenariusz, w którym Brytyjczyk nie wróci już do ścigania w F1 w sezonie 2022.
Szanse na nagłe zakończenie kariery przez Hamiltona są mimo wszystko niewielkie, ale kto wie, czy 36-latek nie postanowi porzucić F1 za kilka miesięcy. Zwłaszcza jeśli znów przegra walkę o tytuł. Teoretycznie jego umowa obowiązuje do końca sezonu 2023. Jednak Toto Wolff musi mieć z tyłu głowy "plan B".
Znak zapytania dotyczy też innych legend F1. Sebastian Vettel już jesienią brał pod uwagę zakończenie kariery, ale ostatecznie stwierdził, że "ogień wciąż w nim płonie". Za kilka miesięcy Aston Martin może jednak rozglądać się za nowym kierowcą, jeśli 34-latek nie wróci na dawny, mistrzowski poziom.
To samo tyczy się Fernando Alonso. Kierowca z Oviedo został skuszony wizją powrotu do F1 i walki o tytuł mistrzowski z Alpine. Rewolucja techniczna to dla Francuzów okazja, by powalczyć o powrót na najwyższy stopień podium. Jeśli jednak Alonso zobaczy, że nie ma szans na zwycięstwa, może po raz drugi opuścić królową motorsportu. Alpine ma już w swoich szeregach potencjalnego następcę - to rewelacyjny Oscar Piastri.
Zagrożeni kierowcy
Zakładając dalsze starty Hamiltona w Mercedesie i nową umowę dla Sainza w Ferrari, Red Bull Racing jest jedyną ekipą z czołówki F1, w której może dojść do roszady. Z końcem sezonu 2022 wygasa bowiem umowa Sergio Pereza. Meksykanin dobrze wkomponował się w szeregi "czerwonych byków" i ostatecznie nieco pomógł Maxowi Verstappenowi w wywalczeniu tytułu, ale konkurencja nie śpi.
Nadzieję na transfer do czołowej ekipy bez wątpienia ma Pierre Gasly, który w mało konkurencyjnym Alpha Tauri osiąga wyniki ponad stan, a Alexander Albon liczy, że rok startów w Williamsie będzie trampoliną w jego karierze. Taj najpewniej marzy o ponownych startach w "czerwonych bykach". Po trzech latach z F1 może się też pożegnać Nicholas Latifi, bo pieniądze Kanadyjczyka są coraz mniej potrzebne obecnemu właścicielowi Williamsa.
Zagrożony może być też Yuki Tsunoda, którego debiutancki rok w F1 nie był zbytnio udany. Red Bull ma kolejnych juniorów w zanadrzu i jeśli młody Japończyk nie poprawi wyników, to mogą go nie uratować nawet powiązania z Hondą. Tym bardziej że relacje Japończyków i Red Bulla mają się nieco rozluźnić.
Również Daniel Ricciardo musi mieć się na baczności w McLarenie, bo miniony sezon nie pokazał, że Australijczyk jest wart rekordowej pensji, jak na warunki stajni z Woking. Jeśli 32-latek znów będzie gorszy od znacznie młodszego Lando Norrisa, to Brytyjczycy mogą poszukać alternatywy.
Tylko rok może potrwać przygoda Guanyu Zhou z F1. Chińczyk podpisał kontrakt z Alfą Romeo z pełną świadomością, że w szeregach ekipy z Hinwil znajduje się rewelacyjny 18-letni Theo Pourchaire. Jeśli Zhou szybko nie potwierdzi swojej szybkości, z każdym wyścigiem znajdować się będzie pod większą presją.
Marzenia o powrocie
O powrocie do F1 najpewniej nigdy nie przestanie marzyć Robert Kubica, choć nazwisko Polaka nie pojawia się tak naprawdę w kontekście żadnej z ekip. Krakowianin w sezonie 2022 nadal będzie rezerwowym w Alfie Romeo, ale szanse na jego jazdę w tym zespole są zerowe. Gdyby Frederic Vasseur dostrzegał w 37-latku kandydata do regularnej jazdy w F1, to zaproponowałby mu kontrakt już minionej jesieni.
O ponownym ściganiu marzy za to inny kierowca związany dotąd z Alfą Romeo i dobry znajomy Kubicy - Antonio Giovinazzi. Włoch pozostał w rodzinie Ferrari, a Mattia Binotto już zapowiedział, że będzie próbował znaleźć nową ekipę 28-latkowi. Wyjścia są dwa. Powrót do Hinwil, choć biorąc pod uwagę kulisy rozstania i nie najlepsze relacje z Vasseurem, wydaje się to mało prawdopodobne. Bardziej realny scenariusz to próba upchnięcia Giovinazziego w Haasie kosztem Nikity Mazepina.
Sytuacja kontraktowa w F1:
Lp. | Zespół | Kierowcy i ważność umów |
---|---|---|
1. | Mercedes | Lewis Hamilton (2023), George Russell (2023) |
2. | Red Bull Racing | Max Verstappen (2023), Sergio Perez (2022) |
3. | Ferrari | Charles Leclerc (2024), Carlos Sainz (2022) |
4. | McLaren | Lando Norris (2024), Daniel Ricciardo (2022) |
5. | Alpine | Esteban Ocon (2024), Fernando Alonso (2022) |
6. | Alpha Tauri | Pierre Gasly (2022), Yuki Tsunoda (2022) |
7. | Aston Martin | Sebastian Vettel (2022), Lance Stroll (bezterminowy) |
8. | Williams | Nicholas Latifi (2022), Alexander Albon (2022) |
9. | Alfa Romeo | Valtteri Bottas (2024), Guanyu Zhou (2022) |
10. | Haas | Mick Schumacher (2022), Nikita Mazepin (2022) |
Czytaj także:
O tym, jak ekolodzy uratowali "dom" Michaela Schumachera
Zdjęcie Michaela Schumachera poruszyło fanów F1